Jak donosi Fox News, FBI podejrzewa, że na terenie posiadłości - która w dalszym ciągu należy do rodziny Burke, choć w niej nie mieszkają - mogą znajdować się szczątki ludzkie. A dokładnie ofiary słynnego gangstera znanego w świecie przestępczym jako "Jimmy the Gent".
Agenci federalni nie udzielają informacji, co spowodowało, że 17 lat po śmierci Burke'a, którego w słynnym filmie Martina Scorsese "Goodfellas" (tyt. polski "Chłopcy z ferajny") zagrał Robert DeNiro, wrócili do jego domu. Jak przypomina CNN, gangster był znany z tego, że pozbywał się swoich ofiar w dobrze znanych mu terenach - m.in. robił to na zapleczu baru Robert's Lounge, który prowadził. W 1980 roku federalni wykopali w piwnicy baru ludzką kość ramieniową i nogi.
Teraz FBI podejrzewa, że gangster część z ofiar mógł pogrzebać na terenie swojej posiadłości na Ozone Park. Dlatego też agenci z Evidence Response Team przekopują w poszukiwaniu ludzkich szczątków podjazd, piwnicę oraz ogród.
- To niewiarygodne. Nie mogę w to uwierzyć. Najpierw, jak zobaczyłem helikoptery i wozy FBI, pomyślałem: czyżby oni szukali nas - mówił reporterom Fox, Shah Alam (34 l.). Mężczyzna i jego rodzina są muzułmanami i stąd jego obawy. Ale szybko się okazało, że to nie oni są celem federalnych, ale dom obok, który obecnie od rodziny Burke'ów wynajmuje starsze małżeństwo.
- Jeżeli oni tam naprawdę coś znajdą, to będzie to straszne. To tak jak mieszkać na cmentarzu - dodaje Alam.
Jak na razie niczego nie znaleziono, a FBI pozostaje tajemnicze. Warto przypomnieć, że James Burke - który zainspirował legendarnego reżysera - przeszedł do historii jako główny organizator jednego z największych napadów rabunkowych w historii USA. Był to skok w 1978 roku na cenny ładunek z samolotu Lufthansy, który wylądował na nowojorskim lotnisku JFK. Wartość zrabowanego łupu wynosiła 6 milionów dolarów. Według śledczych, po tym napadzie Burke miał zlecić usunięcie albo osobiście zamordować niewygodnych i zbyt rozmownych uczestników tej akcji. Jego działalność, jak i całej rodziny Lucchese, była pod obserwacją FBI, które dotarło do jednego z bliskich mu ludzi i zaproponowało współpracę. Burke i wielu innych gangsterów trafiło do więzienia. "Jimmy the Gent" zmarł za kratkami na raka płuc w 1996 roku.