Czy 10 listopada, w słynnym Roseland Ballroom na Manhattanie polonijna publiczność będzie miała okazję zaśpiewać: „Jolka, Jolka, pamiętasz”?
– Oczywiście, że tak. „Jolka” to popkulturowy hymn pewnej epoki i trudno nam go nie wykonywać na koncercie.
A co pana najbardziej wzrusza podczas wykonywania tego przeboju?
– To utwór nagrany i spopularyzowany wiele lat temu. Za każdym razem wzruszające są obrazy, które pojawiają się w trakcie śpiewania, wspomnienie okresu, który jest tylko wzruszającą retrospekcją.
W wywiadach mówi pan, że woli Świebodzin, w którym pan mieszka od Warszawy. W takim razie jak postrzega pan takie metropolie jak Nowy Jork czy Chicago? Przytłaczają czy inspirują?
– W moim wieku tęskni się i szuka małych rodzinnych, ciepłych miejsc, które są nam bliskie. Oczywiście wielkie metropolie jak Nowy Jork, czy Chicago robią duże wrażenie i są jak najbardziej inspirujące.
Ze sceną muzyczną jest pan związany już od ponad 30 lat. Proszę powiedzieć jak zaczęła się pana przygoda z muzyką, i czy miał pan na oku inny zawód?
– Młodzi ludzie pomysłów mają wiele... Ja np. między innymi miałem być nauczycielem. Bardzo szybko jednak górę nad wszystkimi koncepcjami wzięła muzyka . Być może to eksplozja artystów z lat 60-tych, czy 70-tych zdominowała moje pragnienia zawodowe, ale tak się stało, że śpiewanie wygrało z każdym innym pomysłem.
Kto był pana muzycznym wzorem. Kogo pan wtedy słuchał?
– Aretha Frankin, James Brown, Otis Redding... To moi najwięksi idole.
Kiedy dokładnie zainteresowała się panem Budka Suflera?
– To był chyba początek lat 80. Zaczęliśmy się do siebie przymierzać... historia tej znajomości jest i długa i wyjątkowa. Można by o niej napisać osobny materiał.
Czy muzyką zaraził pan swoje dzieci?
– Dzieci chętnie słuchają muzyki, natomiast zawodowo pracują w zupełnie innych branżach. Syn Rafał zajmuje się komputerami, córka Kinga pracuje w branży turystycznej. Jest też wykształconym pedagogiem.
Z jakimi muzykami chciałby pan wystąpić na scenie?
– Lista wybitnych instrumentalistów i wokalistów jest niewyobrażalnie wielka. Tysiące razy dokonywałem w głowie spekulacji o fantastycznych koncertach z różnymi moimi idolami. Czy to będzie Mick Jagger, Paul McCartney, Sting, Jeff Beck, to nie ma aż takiego znaczenia. Tak naprawdę liczy się tylko to, czy takie marzenie jeszcze mamy. Ja mam.
Ma pan bardzo charakterystyczny głos, czy zdarza się, że ludzie rozpoznają pana właśnie po głosie?
– Rozpoznawalna barwa głosu to największy skarb każdego wokalisty, niezależnie od tego jaką muzykę śpiewa. To coś, czego nie możemy nigdzie kupić. Nie wypracujemy tego najcięższą pracą. Nie można też tego od nikogo pożyczyć na czas nieokreślony. To jest po prostu dar.
Czy podczas pobytu w Stanach będzie miał pan czas na jakieś prywatne przyjemności? Zakupy, zwiedzanie, czy spotkania z przyjaciółmi?
– Zawsze jest czas na tego typu drobne przyjemności. Zakupy, dzisiaj już nie tak obfite, zawsze są miłym dowodem pamięci dla rodziny i bliskich. Ameryka to piękny kraj i gdzie byśmy nie grali, to warto wyrwać się chociaż na chwilę ponad schemat hotel - scena i zobaczyć jakieś nowe dekoracje, których jeszcze do tej pory nie widzieliśmy.
Jak pan wspomina dawne czasy, koncertowania z Budką Suflera, czy był to szalony okres? Może jakieś anegdoty z tego czasu?
– Pewnie, że był szalony. Byliśmy zawsze grupą szalenie aktywną. Również towarzysko. Zajmowaliśmy również czołowe lokaty na balangowych listach przebojów. Należy tylko pamiętać, że trzydzieści ileś lat temu gry i zabawy młodych rockmenów były inne. Tamte stroje, gadżety dzisiaj są nieznanym elementem imprez towarzyskich. Lubiliśmy balować i lubiliśmy grać. Jak to udawało się pogodzić, to sam dzisiaj nie wiem. Myślę, że było w tym wszystkim dużo szacunku i uczucia do naszych słuchaczy. To chyba pozwalało przeżyć nam wiele lat w dosyć mocny sposób.
Rozmawiały: Agnieszka Granatowska i Marta Kosecka
Budka Suflera Zespół wystąpi w Roseland Ballroom
już 10 listopada. Wraz z nim zobaczymy Izabelę Trojanowską, Felicjana Andrzejczaka, Michała Hochmana i Tomsza Bednarka. Do każdego biletu dołączona jest
kolekcjonerska, niepublikowana wcześniej płyta.
Bilety
$65 - normalne, $100 - miejsca siedzące,
$150 - stolik VIP / Balkon
Przedsprzedaż: Online - www.gramx.com
Music Planet, Ridgewood, 6837 Fresh Pond Rd. 718 673 4710
Music Planet, Greenpoint, 649 Manhattan Ave. 718 383 2051
Księgarnia Polonia, Greenpoint, 882 Manhattan Ave. 718 389 1684
Księgarnia Ex Libris, Greenpoint, 140 Nassau Ave. 718 349 0468
To i Owo New Jersey - 973 980 5515
Felicjan Andrzejczak - Jolka, zabawa i muzyka
To będzie hit. W samym centrum metropolii wystąpi jedna z najbardziej znanych polskich grup rockowych, prawdziwa legenda naszej muzyki rozrywkowej – Budka Suflera. Wraz z nią zobaczymy wielu gości specjalnych, wcześniej związanych z zespołem. Wśród nich znajdzie się Felicjan Andrzejczak. To właśnie on rozkołysał całą Polskę utworem „Jolka, Jolka...”. Tuż przed koncertem opowiada „Super Expressowi” między innymi o swoim Nowym Jorku...