Jak informuje polsatnews.pl młody kierowca postanowił przywiązać urządzenie do pomiaru prędkości do swojego samochodu za pomocą linki holownicznej, po czym wyrwał jej z ziemi. Następnie zabrał fotoradar do swojego mieszkania, gdzie zaczął je rozmontowywać (chcąc dostać się do pamięci urządzenia i zlikwidować zdjęcia pokazujące jego przestępstwa drogowe). Mężczyzna nie pomyślał jednak, że wykonywane przez fotoradar zdjęcia są automatycznie przekazywane bezpośrednio do centrum rejestracji wykroczeń w Mińsku.
Z tego powodu policjantom nie przysporzyło wielkich trudności namierzenie sprawcy wyrwania fotoradaru z ziemi. Już następnego dnia milicjanci zapukali do jego drzwi. 27-latek przyznał się do swojego występku, tłumacząc go słowami: -
Uznałem, że dwa mandaty to za dużo.
Chęć uniknięcia dwóch mandatów najprawdopodobniej w znacząco większy sposób wydrenuje portfel mężczyzny, ponieważ biuro prasowe Ministerstwa Spraw Wewnętrznych poinformowało, że koszt zniszczonego fotoradaru to 27 tys. rubli białoruskich (ok. 47,5 tys. zł).
Co więcej, mieszkaniec Orszy stanie również przed witebskim sądem.