Freddie Mercury zmarł 30 lat temu. Tam, gdzie się urodził, nie chcą o nim słyszeć
Freddie Mercury zmarł 30 lat temu. Odszedł dokładnie 24 listopada 1991 r. w swojej posiadłości w Londynie w wieku 45 lat. Legendarny frontman zespołu Queen, uważany za jednego z najlepszych wokalistów wszech czasów, cierpiał na grzybicze zapalenie płuc, do którego doprowadził brak odporności i osłabienie organizmu wywołane AIDS. Za sprawą swojej twórczości i scenicznej charyzmy jest do dziś wspominany na całym świecie, ale nie wszędzie mówi się o nim wyłącznie w samych superlatywach. O, ironio - dotyczy to m.in. Zanzibaru, czyli autonomicznej wyspy u wybrzeży Tanzanii, gdzie 5 września 1946 r. przyszedł na świat Freddie Mercury (jako Farrokh Bulsara - przyp.red.). Jak informuje serwis podroze.onet.pl, jego mieszkańcy najchętniej wyrzekliby się artysty, choć jest ona chyba najsłynniejszą osobą, która stamtąd pochodzi. Takie zdanie głoszą żyjący tam muzułmanie, którzy stanowią większość mieszkańców wyspy. Dlaczego?
Dalsza część tekstu POD QUIZEM.
- To proste. Nie był muzułmaninem, ale do tego przełamywał wszelkie bariery obyczajowe. Dziś mieszkańcy Zanzibaru się go wstydzą, choć mogliby zrobić na Queen-turystyce wielkie pieniądze - mówi serwisowi podroze.onet.pl jeden z tanzańskich dziennikarzy.
Freddie Mercury zmarł 30 lat temu. Opuścił Zanzibar dla zakazanej Europy
Freddie Mercury opuścił Zanzibar razem z rodziną: ojcem Bomim, matką Jer i młodszą siostrą Kashmirą w 1964 r. Wyspa była jeszcze wtedy brytyjską kolonią, ale dotknęła ją wojna domowa, więc przyszły gwiazdor Queen trafił z bliskimi do Londynu. Jak informuje serwis podroze.onet.pl, muzułmańscy mieszkańcy wyspy i tego nie mogą mu darować, bo Europa jest dla nich symbolem upadku obyczajów moralnych, a sam Freddie przecież bardzo chciał tam zamieszkać.
- Nie zgadzamy się na wysyłanie sygnału do młodzieży, jakoby obyczaje homoseksualne na Zanzibarze były akceptowane. Naszym religijnym nakazem jest obrona moralności i każdy, kto łamie te prawa, powinien być zatrzymany - mówił Abdallah Said Ali z muzułmańskiej organizacji UAMSHO w rozmowie z BBC, którą cytuje serwis podroze.onet.pl.
Freddie Mercury zmarł 30 lat temu. Jest taka restauracja...
Jak informuje serwis podroze.onet.pl, mimo że muzułmanie z Zanzibaru próbują zagłuszyć pamięć o Freddiem Mercurym, niektórzy mieszkańcy wyspy robią z kolei wszytko, by pamięć o wokaliście Queen przetrwała nawet tam. Na wybrzeżu Stone Town, stolicy autonomii, stoi restauracja poświęcona muzykowi, gdzie oczywiście można pobawić się przy wtórze jego utworów. Właściciel lokalu, w 60. rocznicę urodzin Freddiego Mercury'ego, postanowił zorganizować z tej okazji imprezę, którą zablokowały środowiska islamskie. Restauracja działa jednak po dziś dzień, choć jest odwiedzana głównie przez turystów z Zachodu.