Gdy wydawało się już, że wszystko wiadomo o zbrodniach Josefa Fritzla (75 l.), okazało się, że potwór z Amstetten jest jeszcze bardziej zwyrodniały. Jak ujawnił Patrick Jakob (19 l.), Fritzl planował zabić swoich bliskich.
Przeczytaj koniecznie: Spowiedź Josefa Fritzla
- Przeniesiono mnie do innej celi, bo mój poprzedni towarzysz palił papierosy, a ja mam astmę - opowiadał dziennikarzom "The Sun" Patrick. - Gdy otworzyły się drzwi i zobaczyłem, z kim zamieszkam, byłem wstrząśnięty. Czy jestem tak zły, by dzielić pokój z Fritzlem?! - dodał.
Szybko Patrick zorientował się, że potwór nawet w więzieniu miał dwie osobowości. Na co dzień był miłym, starszym panem. Wspierał nastolatka w trudnych chwilach, mówił mu, że jego przestępstwo - spalenie dwóch farm - to tylko drobny błąd i całe życie jeszcze przed nim. Gdy córka Elisabeth (44 l.) złożyła zeznania, żałośnie płakał, leżąc na pryczy. - Chciał być dla mnie ojcem - mówi Patrick. - Tylko gdy coś przeszkadzało mu obejrzeć wiadomości o 17.00, stawał się nagle nerwowy. Zauważyłem też, że dostaje pełno listów od fanów. Kobiety przysyłały mu zdjęcia. To było makabryczne - opowiadał przerażony współwięzień.
Patrz też: Austria: Fritzl chce wyciągnąć od córki pieniądze
Jednak coś innego najbardziej wstrząsnęło 19-latkiem. Fritzl zaczął mu opowiadać o swoim życiu w piwnicy... - Powiedział, że w pewnym momencie czuł się już zmęczony i chciał z tym wszystkim skończyć. Miał do wyboru albo wypuszczenie swoich więźniów, albo zabicie ich, i planował to drugie. Chciał to zrobić, wrzucając córkę i dzieci do wanny pełnej kwasu! - mówi wstrząśnięty Jakob. Dodaje, że gdy Fritzl opuszczał celę, nie pożegnali się i ma nadzieję, że już nigdy go nie zobaczy.