Do eksplozji w elektrowni Fukushima I doszło w sobotę ok. godz. 17 czasu japońskiego (godz. 9 czasu polskiego). Wybuch był tak silny, że runęły ściany i dach budynku, w którym znajduje się jeden z reaktorów. Ranne zostały cztery osoby. Na szczęście osłony reaktora przetrwały. Japońskie władze ujawniły, że doszło do wycieku radioaktywnego, ale na małą skalę. Napromieniowanych może być 160 osób.
Patrz też: TRZĘSIENIE ZIEMI 11.03.2001: nowy wybuch w elektrowni Fukushima I
Niestety, specjaliści ostrzegają, że to nie koniec. - W pobliżu reaktora numer 3 może eksplodować nagromadzony tam wodór, ale ewentualny wybuch nie powinien uszkodzić reaktora - mówi rzecznik japońskiego rządu Yukio Edano. Jednak ratownicy na wszelki wypadek ewakuowali 200 tys. osób mieszkających w promieniu 20 km od zagrożonej elektrowni.
Będą kolejne wybuchy?
Od piątkowego trzęsienia ziemi pracownicy elektrowni walczyli z przegrzewającymi się rdzeniami reaktorów. Brak prądu z powodu zerwanych linii energetycznych sprawił, że urządzenia chłodzące przestały działać. Dlatego inżynierowe próbowali m.in. za pomocą wody morskiej obniżyć temperaturę.
Do atmosfery wypuszczono małą ilość radioaktywnej pary, by zmniejszyć ciśnienie w osłonach reaktorów. Firma zarządzająca elektrownią uspokajała, że taka para nie jest szkodliwa dla zdrowia.
Japończycy mają też problem z elektrownią Fukushima II, położoną 11,5 km na południe od Fukushima I, i przyznają, że utracili zdolność kontrolowania ciśnienia w kilku reaktorach.