W czwartek wieczorem podczas rozpoczęcia szczytu UE kamery zarejestrowały, jak Lech Kaczyński uciął sobie pogawędkę z premierem. Nagle przerwał i powiedział... Rzecz w tym, że dokładnie nie wiadomo co, ponieważ panowie mówili za cicho, żeby jednoznacznie to stwierdzić.
Efekt? Dwie wersje słów prezydenta. Z zapisu przedstawionego przez TVN24 wynika, że Lech Kaczyński miał stwierdzić: "Ja ci mówię... chyba naćpana jest". I gdy dziennikarze już rozpoczęli śledztwo, kogo mogła dotyczyć ta uwaga, pojawiła się druga wersja zdarzeń. Współpracownicy Lecha Kaczyńskiego twierdzą, że chodziło o... trudne w wymowie nazwisko premiera Węgier, Ferenca Gyurcsány'ego.
Sam Lech Kaczyński stanowczo wypiera się, jakoby rozmowa "naćpaniu" miała miejsce. Nie zdradził jednak, co chciał przekazać premierowi. A Donald Tusk? Dyplomatycznie wykręca się od odpowiedzi twierdząc, że nic nie słyszał.
Gafa czy trudne nazwisko?
2009-03-20
16:49
Polska delegacja negocjuje w Brukseli, tymczasem Polaków bardziej interesuje, co chciał powiedzieć Lech Kaczyński Donaldowi Tuskowi. "Chyba naćpana jest" czy może chodziło o nazwisko węgierskiego premiera?