Wicepremier Waldemar Pawlak podpisał długoterminową umowę gazową z Rosją w październiku zeszłego roku. Dokument, który przewiduje zwiększenie dostaw gazu do około 10 mld metrów sześciennych rocznie ma obowiązywać do 2022 roku.
Prezes Gazpromu Aleksiej Miller zapowiedział, że wszyscy odbiorcy, którzy zaopatrują się w gaz z Rosji na podstawie umowy odnoszącej się także do cen ropy naftowej muszą się przygotować na podwyżki. Jak informuje radio RMF FM polsko- rosyjskie porozumienie gazowe opiera się właśnie na formule „płać i bierz” - jeśli drożeje ropa, drożeje i gaz.
Patrz też: Umowa gazowa podpisana. Gaz będzie płynął do Polski bez przeszkód
Gigantyczny wzrost ceny gazu w samym środku zimy może okazać się katastrofalny w skutkach dla gospodarstw domowych ledwo wiążących koniec z końcem. Szef Gazpromu szacuje, że dla Polski rachunek za tysiąc metrów sześciennych błękitnego paliwa podskoczy z 320 dolarów (867 złotych) do nawet 500 dolarów (1355 złotych).
Jak rosyjski koncert państwowy tłumaczy wzrosty cen? Monopolista już teraz sprzedaje więcej gazu niż w zimie, zapotrzebowanie rośnie w zastraszająco szybkim tempie, więc podwyżki są nieuniknione.
Co ciekawe umowy gazowe z Niemcami i Włochami uwzględniają interes klienta, a nie tylko koncernu. Gazprom pozwala kupować gaz po bieżących cenach rynkowych, bez uzależnienia od cen ropy naftowej.