"Powiem bardzo jasno: to, co stało się z Polańskim, nigdy nie było dla mnie dużym problemem. Nawet nie wiedziałam, że to nielegalne, że ktoś może zostać za to aresztowany. Wszystko było w porządku, nadal tak jest. Fakt, że zrobiliśmy z tego wielką sprawę strasznie na mnie ciąży. Ciągłe powtarzanie, że to nic wielkiego, to straszne obciążenie" - takie słowa padają w rozmowie między Samanthą Geimer a Emmanuelle Seigner, która właśnie ukazała się na łamach francuskiego "Le Point". 60-latka odnosi się do roku 1977, gdy została zgwałcona przez polskiego reżysera.
Polański zgwałcił ją w willi Nicholsona. "Nie wiedziałam, że to nielegalne"
Przypomnijmy, 13-letnia wówczas Geimer została zaproszona przez Polańskiego do willi Jacka Nicholsona, w której miała się odbyć sesja zdjęciowa do magazynu "Vogue". Reżyser poił ją szampanem, potem podał środek odurzający i kazał się jej rozebrać. Zeznawała, że kąpali się w jacuzzi, a potem poszli do sypialni. Tam ją pocałował. "Nie chciałam, broniłam się" - mówiła i ze szczegółami opowiadała o przebiegu gwałtu. Polański został aresztowany, odsiedział 42 dni, po czym wyszedł. Jednak gdy dowiedział się, że pojawiły się kolejne zarzuty i grozi mu dalsza odsiadka, uciekł z USA i nigdy tam nie wrócił. Geimer nie ma żalu do swojego oprawcy. Przeciwnie, w wywiadzie udzielonym żonie Polańskiego, wręcz go broni.
Samantha Geimer: "Kiedyś z seksu nie robiło się dramy"
"W latach 70. seks był rekreacyjny, czasem transakcyjny. Pamiętam czas, kiedy zaczynałam pracować – zostałam modelką w wieku 14 lat. Wszystkie dziewczyny, modelki, spały z fotografami i nie byłam wyjątkiem. Ale seks był wtedy czymś normalnym, był naturalnym aspektem życia. Nie było całej tej dramy, całej tej ciemności otaczającej seks" - mówi w szeroko cytowanej na całym świecie rozmowie. Twierdzi też, że o wiele gorszym doświadczeniem niż gwałt, było dla niej to, co zgotowały jej później media. "Z moją rodziną nie mogliśmy już nawet wychodzić z domu! Wszyscy nas atakowali. Ale nikt nie stanął po mojej stronie. Nikt, żadna z kobiet, które dziś twierdzą, że miały problem z Romanem [kilka innych kobiet także oskarżyło Polańskiego o gwałt - przyp. red.] nie zadała sobie trudu, żeby się ze mną skontaktować".
Ofiara Polańskiego uderza w #Metoo
Geimer podzieliła się też swoją refleksją na temat ruchu #Metoo. "Nie rozumiem, co jest takiego feministycznego w twierdzeniu, że jest się ofiarą. Dzisiaj ból kobiet jest ceniony i istnieje cała branża, która wykorzystuje cierpienie" - powiedziała. Zaapelowała także, by jak najszybciej całkowicie oczyścić Polańskiego z zarzutów. Przypomnijmy - reżyser, który od dziesiątek lat mieszka we Francji, wciąż jest w USA ścigany - gdyby tylko próbował przekroczyć granicę, może zostać aresztowany.