Tym potencjalnie niszczycielskim wiatrom nadaje się imiona. Kiedyś najczęściej żeńskie, teraz – z uwagi na częstotliwość występowania – również i męskie. To, czy wiatr będzie anonimowy, czy też będzie nazwany, zależy od jego prędkości. Tę określa się, albo w węzłach (milach morskich) na godzinę, albo – częściej – w metrach na sekundę. Węzeł na godzinę, to 0,51 m na sekundę. Jako, że każdy wiatr raz jest silniejszy, raz słabszy (to zależy od wielu warunków), to jego prędkość podaje się uśrednioną. Punktem wyjścia, przy szacowaniu jest najmniejsza wartość siły wiatru, czyli … cisza. Tak po prawdzie nigdy jej nie ma, bo i w ciszy wiatr ma prędkość 1 mili morskiej. Siłę wiatru podaje się w skali Beauforta. Jest to względna jego prędkość ustalana na podstawie stanu morza. Starsi Czytelnicy pamiętają piosenkę Krzysztofa Klenczona – „10 w skali Beauforta”. Każdy żeglarz wie, że to nie koniec skali, co wydaje się laikom. Jest to skala 13-stopniowa, od 0 (cisza) po 12.
Wiatr najwyższej skali międzynarodowo określa się w niej jako huragan. Wspomniane 10 stopni to bardzo silny sztorm, kiedy wiatr wieje z prędkością od 24,5 do 28,4 m/s. Huragan wieje z prędkością większą niż 32,6 m/s. Bardziej do wyobraźni przemawia współczynnik kilometrów na godzinę. Zatem 28.4 m/s to 102 km/h. Natomiast 12 st. to 117 km/h. Górna granica huraganu nie jest określona. Huragan Wilma (w 2005 r.) przemieszczał masy powietrza z szybkością 295 km/h. I wcale nie był „najszybszy”. Dla porównania: na Marsie wiatr słoneczny (nie ma atmosfery) może wiać z szybkością ok. 800 km/s.
Nas zrodzimy halny również potrafi rozpędzić się do sporych prędkości. Na szczęście ma bardzo lokalny zakres występowania. W nocy z 9 na 10 lutego 2016 r., halny na Kasprowym Wierchu wiał z szybkością do 187,3 km/h. Skala Beauforta opracowana została na potrzeby żeglarzy. Do wiatrów wyrządzających straty w infrastrukturze i ludziach stosuje się także skalę Fujity. Opracował ją (w 1971 r.) japoński Amerykanin, Tetsuya „Ted” Fujita. Skala klasyfikuje tornada na podstawie intensywności zniszczeń infrastruktury,, od F0 do F5. W najniższym stopniu (w skali zmodyfikowanej w 2017 r.) wiatr wieje z prędkością do 137 km/h, łamie drzewa, powoduje inne drobne zniszczenia. W najwyższym (powyżej 322 km/h) niszczy konstrukcje żelbetowe, a samochody, jak w filmie „Twister”, mogą być przenoszone wiatrem na sto i więcej metrów. Tej skali używa się w USA. Siłę niszczycielskich wiatrów mierzy się jeszcze skali TORRO (T10 – huragan o szybkości 482 km/h) oraz Saffira-Simpsona (kategoria 5 – szybkość wiatru powyżej 250 km/h).
Niszczycielskich wiatrów, o różnych określeniach, w historii było tyle, że trzeba być kilkuset zdań, by względnie dokładnie nakreślić problem. W Polsce dał się we znaki trąba powietrzna, która 4 lipca 2002 r., wiejąc z szybkością 170 k/h zniszczyła 45 tys. ha lasów w Puszczy Pilskiej, Borecki i Kurpiowskiej i rozwaliła 700 budynków. Słynny huragan Katrina (2005 r.), który przeszedł przez Kubę, Karaiby i USA (Luizjana) tym ostatnim spowodował straty szacowane na 87 mld USD i zabił 1836 osób.