Zgodnie z najnowszymi, opublikowanymi w czwartek, 14 kwietnia, informacjami Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Ukrainy, Rosja od początku wojny straciła już niemal 20 tysięcy żołnierzy, a także 753 czołgi, 1968 pojazdów opancerzonych, 160 samolotów i 144 śmigłowce. Jednocześnie, jak zauważa brytyjski MON, obrona Mariupola przez Ukraińców wiąże w tej chwili znaczną liczbę rosyjskich żołnierzy i sprzętu. To oznacza, że Putin nie ma w tym momencie wystarczających sił, by przyprzeć atak na Donbas. A zdaniem ekspertów, chce to zrobić w najbliższym czasie, by 9 maja, w rosyjskim Dniu Zwycięstwa, ogłosić, że cele wojny zostały osiągnięte. Putin nie był widziany od niemal dwóch tygodni - od czasu, gdy jego wojska wycofały się z północnych terenów Ukrainy. Publicznie pokazał się dopiero dwa dni temu, gdy wizytował na kosmodromie Wostocznyj. Międzynarodowe media zauważają jednak, że w ostatnim czasie i tak widać go o wiele mniej niż wcześniej. Jaki jest tego powód?
Agencja Reutera zauważa, że prezydent Rosji, który na początku wojny był wszechobecny w rosyjskiej telewizji, w dużej mierze zniknął z widoku publicznego właśnie po wycofaniu się jego wojsk z północnej Ukrainy. Czyżby przeżywał porażkę, jaką tam poniósł? Czy może po prostu szykuje się do ostatecznej bitwy o Ukrainę? Ta wydaje się nieunikniona, bo zdaniem Putina, rozmowy pokojowe z Kijowem utknęły w martwym punkcie, a Rosja nie zatrzyma się, póki nie zrealizuje swoich "szlachetnych" celów.
CZYTAJ TAKŻE: Kontrowersyjny plan papieża na drogę krzyżową w Koloseum. "To dwuznaczne i obraźliwe"