- Z uwagi na kryzys zadłużenia wszyscy patrzą na Europę, ale nie powinniśmy zapominać, że wciąż nierozwiązane pozostają fiskalne problemy USA - zaznaczył Blanchard w rozmowie z dziennikarzami portalu.
- Dla każdego kraju trzeba znaleźć właściwą drogę konsolidacji fiskalnej - powiedział Blanchard. Dodał, że jeśli tempo redukcji zadłużenia będzie zbyt szybkie, wtedy "zabije gospodarkę". Z kolei jeśli będzie zbyt powolne, to "rynki nie wezmą tego na poważnie".
- Trzeba robić wszystko, by zwiększyć popyt i utrzymać wzrost: od akomodacyjnej polityki pieniężnej, po dokapitalizowanie banków i reformy strukturalne - zaznaczył ekonomista.
Blanchard uważa, że korekta w strefie euro wymaga spadku cen w zadłużonych krajach południa i ich wzrostu w krajach rdzenia UE. Aby Europejski Bank Centralny utrzymał dwuprocentową inflację, główne kraje unijne muszą zgodzić się na inflację wyższą ponad 2 proc., czemu sprzeciwiają się Niemcy, którw wciąż pamietają hiperinflację z lat 20.
Zdaniem Blancharda wiele krajów musi przeprowadzić ostrą korektę. Przeprowadzając ją, muszą uważać jednak na skutki społeczne.