Do niecodziennego incydentu doszło w poniedziałek w trakcie debaty nad alternatywnymi propozycjami na rozwiązanie trwającego impasu ws. wyjścia Wielkiej Brytanii z UE. Na loży dla gości w Izbie Gmin pojawiła się 12-osobowa grupa aktywistów, którzy rozebrali się i stanęli plecami do szyby oddzielającej ich od parlamentarzystów pod balkonem. Na swoich ciałach wypisane mieli różnego rodzaju manifesty ekologiczne. Zgorszeni parlamentarzyści nie zdecydowali się jednak przerwać obrad.
Nadzy aktywiści to członkowie grupy Extinction Rebellion, która protestuje w sprawie walki ze zmianami klimatu i niszczeniem środowiska naturalnego. Na swoich ciałach mieli wypisane hasła "Za każde życie" i "SOS". Dwoje miało na sobie maski słoni, co nawiązywało do hasła demonstracji w parlamencie. Według nich zmiany klimatu są "słoniem w pokoju" (ang. the elephant in the room - gdzie tą angielską frazą opisuje się fakt czy problem, który jest oczywisty, ale ignorowany przez jakąś grupę).
Całe zdarzenie wyglądało następująco:
Po wyproszeniu postronnych osób z loży, policja rozpoczęła negocjacje z aktywistami. Okazały się one nieudane, więc po jakimś czasie funkcjonariusze zaczęli wynosić ich kolejno z galerii dla publiczności, która znajduje się nad główną izbą obrad. Demonstranci zostali w ciągu kilkunastu minut aresztowani przez policję, a następnie oskarżeni o obrazę moralności publicznej.
Jedna z protestujących powiedziała w rozmowie z agencją Press Association, że grupa chciała zwrócić uwagę na „oczywisty problem, o którym się nie mówi”. Jak beztrosko stwierdziła: – Mnie osobiście nie obchodzi brexit (...) i uważam, że są ważniejsze sprawy.