W zeszłą środę u dwóch goryli wystąpił kaszel i inne łagodne objawy, które występują u ludzi-nosicieli koronawirusa SARS-CoV-2. Pracownicy parku zdecydowali się przetestować zwierzęta, a badanie kału wykryło wirusa w zeszły piątek. Wyniki zostały potwierdzone przez krajowe laboratoria weterynaryjne Departamentu Rolnictwa w poniedziałek. Goryle trafiły więc na kwarantannę i są odizolowane, a jak podkreślają opiekunowie mają się dobrze.
Skąd wirus u goryli? Pracownicy parku w San Diego od początku pandemii podejmowali działania mające na celu uniknięcie zakażenia. Noszą maski, często myją ręce, mają nawet specjalne mundury, które należy nosić podczas pracy z dziką przyrodą. Pomimo tych środków ostrożności, urzędnicy parku podejrzewają, że goryle zaraziły się wirusem od bezobjawowego pracownika.
San Diego Zoo Global, które jest właścicielem parku, twierdzi, że zarażone goryle nie stanowią zagrożenia dla społeczeństwa. Park jest obecnie zamknięty dla zwiedzających, a nawet w normalnych warunkach nie ma żadnego powodu, dla którego goście mieliby kontakt z gorylem. Jest to pierwsza znana naturalna transmisja koronawirusa na małpy człekokształtne. Ale inne zwierzęta zostały w zeszłym roku zarażone wirusem. Zeszłej wiosny czteroletni tygrys malajski w Nowym Jorku był pierwszym zwierzęciem w USA.