Ateny są od rana sparaliżowane. Wszystko zaczęło się wczesnym popołudniem, kiedy wybuchła pierwsza z małych bomb wysyłanych pocztą i za pośrednictwem firm kurierskich do wielu placówek dyplomatycznych. W ambasadzie Szwajcarii – bo tam rozpoczęła się seria wybuchów – na szczęście nikomu się nic nie stało. Nie ma również informacji o ofiarach w placówce rosyjskiej. Tam wybuchły dwie paczki – już o większej sile.
Lista miejsc zagrożonych coraz dłuższa.
Kolejne bomby znaleziono w ambasadzie Bułgarii i Chile . Paczkę zaadresowaną do ambasady Chile znaleziono z kolei w samochodzie przed greckim parlamentem. Jeszcze jedną, zaadresowaną do ambasady Niemiec - w ateńskiej firmie kurierskiej.
Bomby miały też trafić do ambasad Meksyku i Holandii – paczki przechwyciła na poczcie policja.
Lewacy, czy islamiści?
W Atenach panuje strach, a władze nie bardzo radzą sobie z opanowaniem paniki. Mieszkańców miast miała uspokoić informacja, że zatrzymano już dwóch podejrzanych mężczyzn. Jeden z nich był członkiem lewicującej organizacji znanej jako "Fire Conspiracy Cells". W przeszłości dokonała ona kilku zamachów, m.in. na konsulat Chile w Salonikach.
Niestety mimo zatrzymań saperzy i policjanci odkrywają kolejne ładunki, a placówki dyplomatyczne odbierają kolejne telefony z informacjami o podłożonej bombie.
Grecja: Bomby w ambasadach Rosji, Niemiec, Szwajcarii i Bułgarii
2010-11-02
15:55
Grecka policja odnalazła w Atenach kolejne ładunki wybuchowe. Dwie miniaturowe bomby wybuchły w ambasadzie Szwajcarii i Rosji. Stolica jest sparaliżowana, bo informacje o podejrzanych paczkach płyną również z parlamentu, i wielu innych placówek dyplomatycznych. O serię ataków podejrzana jest skrajnie lewicowa grupa „Fire Conspiracy Cells”.