Masowe strajki doprowadziły do paraliżu całego państwa. Od północy Grecja jest odcięta od świata, nie działają lotniska, stanęły pociągi, porty nie przyjmują i nie odprawiają statków. Do strajku transportowców dołączyła się też „budżetówka” więc wszystkie państwowe instytucje są zamknięte na cztery spusty.
Przeczytaj koniecznie: Pielęgniarki straszą strajkiem - od środy ogólnopolski protest?
Szkoły, przedszkola, urzędy, banki nie działają - ludzie nie przyszli do pracy. Szpitale funkcjonuję jak podczas ostrych dyżurów pomoc udzielana jest tylko w przypadku zagrożenia życia.
Większość tych, którzy opuścili miejsca pracy wyszła na ulice, żeby zademonstrować swoje niezadowolenie. W największych miastach odbyły się masowe demonstracje. Setki tysięcy ludzi przemaszerowało przez Ateny i Saloniki. Niestety nie obeszło się bez burd i bijatyk.
Patrz też: Grecja pogrąża się w kryzysie
W Atenach w stronę policji poleciały kamienie i koktajle mołotowa. To sprawka anarchistów i młodych lewaków, którzy podpalili również kilka samochodów i porozbijali witryny sklepów na głównej arterii miasta. Policja odpowiedział gazem łzawiącym.
Wiadomo, że zarówno po stronie mundurowych jak i demonstrantów są ranni, dziesiątki osób trafiło też na policyjne izby zatrzymań. Dokładny bilans pozostaje jednak zagadką. Wszelkie dane napływają wyłącznie od zagranicznych korespondentów z Grecji. Lokalni dziennikarze też strajkują. Od północy nie nadaje telewizja, milczy radio, zamknięte są też redakcje największych gazet. W czwartek nie ukażą się największe greckie dzienniki.