Sytuacja w całym kraju jest dramatyczna. Grecja jest sparaliżowana przez strajk generalny. Zamknięte są lotniska i urzędy, nie pracują szkoły. Do strajku dołączyli również pracownicy administracji oraz wielkie firmy sektora publicznego.
W stolicy zorganizowano wielką demonstrację antyrządową, w której udział biorą dwa największe związki zawodowe. Przemarsz przez ulicę Aten miał być pokojowy, ale sytuacja szybko wymknęła się spod kontroli. Do protestujących związkowców dołączyli anarchiści i zwykli „zadymiarze”, którzy zaatakowali pilnujących manifestacji policjantów.
Zamieszki w Grecji trwają już piąty dzień. Wybuchły po zabójstwie 15-latka, którego zastrzelił policjant. Tysiące młodych anarchistów wyszło wówczas na ulice podpalać banki i samochody. Mimo, że policjantom odpowiedzialnym za śmierć nastolatka postawiono zarzuty umyślnego zabójstwa, w całym kraju wciąż trwają uliczne bitwy.
Sytuację wykorzystują dodatkowo lewicowe partie polityczne. Ich członkowie przedstawiają zamieszki jako rewolucję przeciwko konserwatywnemu rządowi. Ten jednak nie zamierza ustąpić.