Widzowie i jurorzy amerykańskiego talent show byli zachwyceni, ale i zaniepokojeni popisowym numerem małżeństwa linoskoczków, które swój program postanowiło wzbogacić o element, który odróżniłby ich pokaz od wielu podobnych występów. Akrobaci, którzy prezentowali swój popisowy numer bez zabezpieczeń, mieli zasłonięte oczy. Grozy przedstawieniu dodawały płomienie na scenie pod trapezem. Z widowni przeglądał się popisowi rodziców dwuletni synek pary, siedzący na kolanach opiekunki.
Wszystko przebiegało zgodnie z planem i rewelacyjny numer zbliżał się ku spektakularnemu finałowi, w którym mężczyzna miał trzymać partnerkę, wygiętą w popisowej pozie, za kostkę. Powoli, ślizgając się po torsie męża, kobieta schodziła coraz niżej, głową w dół, aż do momentu kiedy w jego dłoniach znalazły się kostki jej nóg. Wtedy, nieoczekiwanie, nie zdołał jej utrzymać. Spadła jak kamień, pośród poruszenia jednych i znieruchomienia pozostałych widzów. Na nagraniu było widać, że dla synka pary te kilka sekund niepewności, czy mamie nic się nie stało, było koszmarem. Kobieta wyszła z opresji tylko z siniakami. Nic jej się nie stało. Widownia i jurorzy dostali to, o co im chodzi: adrenalinę. Dwulatek dostał od losu rodziców bez wyobraźni.