Eli Waller z Nowego Jorku miał zaledwie 4 lata. Wyglądał na zdrowego i szczęśliwego chłopca - czytamy na nydailynews.com. Gdy feralnej nocy rodzice kładli swojego ukochanego synka spać, nie spodziewali się, że już nigdy nie usłyszą jego śmiechu.
Zobacz: Fuj! Ożenił się... z własną macochą!
- Miał tylko zaczerwienione oczy. Dlatego położyliśmy go spać. Rano już nie żył - relacjonują zrozpaczeni rodzice. Według lekarzy chłopiec cierpiał na chorobę układu oddechowego wywołaną przez enterowirusa D68.
To pierwszy tego typu zgon w Stanach Zjednoczonych. Przedstawiciele Departamentu Zdrowia USA ostrzegają, że wirus może zacząć zbierać śmiertelne żniwo w całym kraju.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail