Wypadek prezydenta Mołdawii miał miejsce w niedzielę 9 września ok. 50 km od stolicy kraju. Kolumna prezydencka jechała w stronę Kiszyniowa, gdy nagle jadąca z naprzeciwka ciężarówka zaczęła wyprzedzać inne auto. Skończyło się to uderzeniem najpierw w jeden samochód SPPS (Serviciul de Protectie si Paza de Stat - Służba Ochrony Państwa), a później w drugi. Wszystko zarejestrowała kamera samochodowa, a ichniejszy BOR opublikował nagranie w sieci.
Na miejscu zdarzenia błyskawicznie pojawiła się policja i służby porządkowe, mające wyjaśnić okoliczności zdarzenia. Jak się okazało, pomimo faktu, że prezydencka limuzyna, w wyniku zderzenia z ciężarówką, dachowała, to na szczęście nikt nie odniósł poważniejszych obrażeń. Przedstawiciel prezydenta Maxim Lebedinschi napisał na Facebooku, że głowa państwa ma się dobrze i nie potrzebuje opieki lekarskiej. Również podróżującemu z nim jego synowi miało się nie stać nic wielkiego. Rosyjska agencja TASS twierdzi co prawda, że niewielkich obrażeń, wymagających hospitalizacji, doznała matka prezydenta, ale informacji tych nie potwierdził dotychczas nikt z mołdawskiego rządu.