Rekruci do Grupy Wagnera są informowani, że muszą być gotowi do działań wojennych na Litwie i w Polsce? Niepokojące doniesienia rosyjskiego obrońcy praw człowieka
Grupa Wagnera obecna blisko polskiej granicy i prowadząca ćwiczenia wspólnie z białoruską armią to niepokojące zjawisko dla naszego kraju. Ludzie Jewgienija Prigożyna zostali tam wysłani po tym, jak nagle przerwano ich bunt w Rosji. Czy ich misją jest siać strach, a może naprawdę są do czegoś szykowani i ma to związek z Polską? Według ukraińskich i rosyjskich źródeł - niestety to drugie, przynajmniej tak mówi się rekrutom. Informacje te podał ośrodek SPRAVDI - Stratcom Centre, deklarujący walkę z dezinformacją. Pisze o tym także tsn.ua, powołując się przy tym na rosyjskiego opozycjonistę i obrońcę praw człowieka, Wołodymyra Osieczkina. Osieczkin przekazał niepokojące informacje.
"Mówi się, że czeka ich specjalna operacja związana z penetracją Polski i przejściem przez ten kraj"
Według rosyjskiego opozycjonisty Grupa Wagnera mówi kandydatom do wstąpienia w jej szeregi, że muszą być gotowi do działań wojskowych na terenie Polski i Litwy. "Rano otrzymałem wiadomość od osoby, która od lipca ubiegłego roku informuje mnie o rekrutacji więźniów do Grupy Wagnera. Osoba ta powiedziała, że nowa fala rosyjskiej rekrutacji rozpoczęła się i nowym rekrutom mówi się, że czeka ich specjalna operacja związana z penetracją Polski i przejściem przez ten kraj" - mówi Osieczkin. Wcześniej Alaksandr Łukaszenka powiedział publicznie w rozmowie z Władimirem Putinem (a może jego sobowtórem?), że wagnerowcy mówią mu, że chcą wybrac się na "wycieczkę na Zachód, do Warszawy i Rzeszowa".