Grupowe zwolnienia wśród pracowników brytyjskiej rodziny królewskiej. Królowa Camilla za zgodą króla Karola III zaczęła wyrzucać służbę z pałacu
Kiedy król Karol III we wrześniu ubiegłego roku obejmował brytyjski tron, prasa donosiła o rewolucji, jaką chce przeprowadzić w pałacu. Nowy monarcha zamierzał unowocześnić monarchię, mówiono o jej "odchudzeniu". Częściowo monarchia odchudziła się sama, kiedy jeszcze za panowania Elżbiety II książę Harry i Meghan Markle uciekli do Ameryki, ale to zdecydowanie za mało. Król postanowił zmniejszyć liczbę pracujących royalsów, nakładając nowe obowiązki na niestrudzonych księcia Williama i księżną Kate, a teraz wziął się także za pałacową służbę! Po korytarzach królewskich rezydencji muszą nieść się teraz sarkania i łkanie. Daily Mail właśnie donosi, powołując się na osobę zbliżoną do brytyjskiej rodziny królewskiej, że pracę straci co piąty pracownik średniego szczebla! Za wszystkim ma stać przede wszystkim królowa Camilla..
"Jej Królewska Mość nie może znieść, że zbyt wiele osób wykonuje tę samą pracę"
"Istnieje realne wrażenie, że we wszystkich pałacach jest za dużo personelu” – powiedział jeden z informatorów. „Jest zdecydowanie za dużo asystentów asystentów. Król i królowa woleliby płacić ludziom odpowiednią pensję, ale mieć mniej ludzi. Na przykład są szefowie kuchni dla nich i szefowie kuchni dla personelu. Dlaczego, pytają, nie może być jednej ekipy kuchennej dla wszystkich? Jej Królewska Mość nie może znieść, że zbyt wiele osób wykonuje tę samą pracę. Starsza gospodyni, gospodynie na stanowiskach kierowniczych i młodsze osoby” – podało źródło. Efekt? Zwolnień grupowych można spodziewać się w takich rezydencjach, jak Pałac Buckingham, Sandringham, Zamek Windsor i Balmoral. Dotkną dziesiątki osób, teraz pracują ich tam setki.