Rosyjska polityka wobec Gruzji stanowi bardzo groźny sygnał dla wszystkich państw należących do dawnej sfery wpływów Związku Radzieckiego, prowadzących politykę niezależną od Moskwy. Stawką w tej grze jest destabilizacja Gruzji i pokazanie UE i NATO, że zamierzają się wiązać z niestabilnym państwem. U podłoża tego konfliktu leży także problem eksportu przez Gruzję kaspijskiej ropy z pominięciem Rosji, co uderza w strategiczną gałąź rosyjskiej gospodarki. Obecnie można wskazać trzy scenariusze rozwoju sytuacji na Kaukazie.
Wariant I
Rosjanie nie zatrzymują się w obrębie separatystycznych enklaw - Osetii Południowej i Abchazji i wprowadzają swoje wojska lądowe na terytorium gruzińskie. Siły rosyjskie obsadzają punkty strategiczne, zajmują stolicę kraju Tbilisi i doprowadzają do zmiany gruzińskich władz. Ustanawiają podporządkowany sobie marionetkowy rząd, co staje się nieprawdopodobnym wyzwaniem dla społeczności międzynarodowej wobec tego niesamowitego aktu agresji. Reakcję międzynarodową utrudnia fakt, że tej agresji dokonuje państwo posiadające ogromny udział w europejskim rynku energetycznym.
Wariant II
Rosja dochodzi do wniosku, że dalsza eskalacja konfliktu na Kaukazie przyniesie jej w wymiarze długofalowym więcej szkody niż pożytku. Może to zaszkodzić wizerunkowi Rosji jako najsolidniejszego dostawcy surowców energetycznych dla Europy. UE dość przychylnie podeszła do wchodzenia surowców rosyjskich na rynek i budowę dwóch nowych rurociągów. Przedłużający się kryzys na Kaukazie zagrozi tej opinii o Rosji. W tej sytuacji Rosja odstąpi od działań militarnych i zacznie odgrywać aktywną rolę dyplomatyczną przy rozwiązaniu problemu Osetii Południowej i Abchazji.
Wariant III
Na skutek presji organizacji międzynarodowych na Kaukazie po fazie działań wojennych dochodzi do powrotu do sytuacji sprzed obecnego konfliktu. Przez jakiś czas będą jeszcze prowadzone ograniczone działania zbrojne, które pochłoną kolejne ofiary i spowodują cierpienia ludności cywilnej. Rosjanie, tak jak już to robią od kilku dni, będą odwoływać się do natowskich bombardowań Serbii podczas konfliktu o Kosowo. Swoje działania zbrojne przeciwko Gruzji będą usprawiedliwiać katastrofą humanitarną i cierpieniami Osetyjczyków. Jest to konsekwencja manipulowania granicami na Bałkanach, którą Rosjanie będą starali się wykorzystać.
Wojna na Kaukazie spowodowała już tragedię tysięcy mieszkańców. Z ogarniętej wojną Osetii uciekło do Rosji przeszło 30 tys. uchodźców. Gruzini cierpią wskutek nalotów, którym wbrew zapewnieniom rosyjskich dowódców, daleko do "chirurgicznej precyzji".
W płomieniach stanęło Gori, gruzińskie miasto zaatakowane przez rosyjskie samoloty szturmowe. Liczba ofiar nalotów nie jest znana. Mieszkańcy Gori boją się szturmu rosyjskich czołgów. Według informacji podawanych przez strony kaukaskiego konfliktu, trwająca od pięciu dni na Kaukazie wojna pochłonęła już przeszło 1500 zabitych.
Rosjanie obwiniają Gruzinów o śmierć 1,4 tys. Osetyjczyków, głównie cywilów. Rząd w Tbilisi przyznaje się do 130 zabitych po swojej stronie. Rosjanie potwierdzili, że stracili nad Południową Osetią dwa samoloty bojowe - szturmowego Su-25 i bombowiec Tu-22. Wśród rannych jest nawet dowódca rosyjskich wojsk wysłanych do Osetii, generał Anatolij Chruliew. Premier Władimir Putin, który przybył w rejon konfliktu, oskarżył Gruzinów o ludobójstwo.