Pamiętacie "Pełną chatę"? Ten serial na początku lat dziewięćdziesiątych znała cała Polska. Tasiemiec nakręcony w latach 1986-1994 w USA opowiadał o losach młodego samotnego ojca, który po śmierci żony wychowuje trzy córki przy wsparciu szwagra i kolegi. W role córek wcielały się Candace Cameron (D.J. Tanner), Jodie Sweetin (Stephanie Tanner) oraz na zmianę bliźniaczki Mary-Kate i Ashley Olsen (Michelle Tanner). A główną rolę Danny'ego Tannera grał Bob Saget (+66 l.). Potem uwielbiany przez Amerykanów komik prowadził też program o najśmieszniejszych domowych wideo i objeżdżał USA ze swoim komediowym programem scenicznym. Zaledwie kilka godzin przed śmiercią zamieścił na Twitterze entuzjastyczny wpis o występie w Jacksonville. "Nie miałem pojęcia, że dałem dwugodzinne show, uwielbiam to!" - pisał aktor. Niestety, był to jego ostatni występ.
NIE PRZEGAP: Groźne wirusy uciekły z laboratorium w Kazachstanie?! Jest komentarz władz
NIE PRZEGAP: Ogromny pożar wieżowca w Nowym Jorku! 19 ofiar, 63 rannych
W niedzielę wieczorem czasu lokalnego (9 stycznia) obsługa hotelu Ritz-Carlton w Orlando na Florydzie wezwała policję do "nieprzytomnego mężczyzny" znalezionego w jednym z pokoi. Jak się okazało, był to właśnie Bob Saget. Lekarz stwierdził zgon na miejscu. Jak podało biuro szeryfa hrabstwa Orange, nie znaleziono narkotyków w pokoju ani nie podejrzewa się udziału w zgonie aktora osób trzecich. Śmierć gwiazdora "Pełnej chaty" nadal owiana jest tajemnicą.