"I believe I can fly I believe I can touch the sky / I think about it every night and day / Spread my wings and fly away" - kiedy w 1996 roku R Kelly wyśpiewał sobie tym przebojem nagrodę Grammy, nikt z jego fanów nie domyślał się, kim tak naprawdę jest ten piosenkarz o wizerunku romantyka. Tymczasem według prokuratury Robert Sylvester Kelly, bo tak naprawdę nazywa się gwiazdor R&B R. Kelly, przez 30 lat był członkiem zorganizowanej grupy przestępczej zajmującej się werbowaniem dziewczynek, chłopców i kobiet do prostytucji, który więził, gwałcił, bił i głodził swoje ofiary. Piosenkarz całymi latami był bezkarny. Jego idealny wizerunek zaczął sypać się w 2008 roku, gdy miał miejsce pierwszy proces o wykorzystywanie seksualne nieletnich. Został wtedy uniewinniony, prawdopodobnie słono opłacił milczenie ofiar i ich rodzin. W 2017 roku sprawa wróciła. Portal Buzzfeed dotarł do sześciu więzionych i gwałconych przez muzyka kobiet, zaś w 2019 roku wyemitowano sześcioodcinkowy film dokumentalny na ten temat.
NIE PRZEGAP: Sekret Meghan Markle ujawniony! Chowała to pod dużym płaszczem
NIE PRZEGAP: Elon Musk i Grimes ROZSTALI się! Ona woli lesbijski harem w kosmosie
Wtedy R Kelly został aresztowany i ruszyło śledztwo. Teraz został uznany winnym wszystkich dziewięciu zarzutów, jakie stawiała mu prokuratura - dotyczą udziału w zorganizowanej grupie przestępczej i wykorzystywania seksualnego. Piosenkarzowi grozi nawet 100 lat więzienia. Akt oskarżenia szokuje. R Kelly miał m.in. zmusić do ślubu nie żyjącą już piosenkarkę Aaliyah, gdy miała ona 15 lat. Więził swoje ofiary, głodził je i gwałcił, nagrywał dziecięcą pornografię, nie gardził seksem z nieletnimi chłopcami, oddawał mocz na swoje ofiary i świadomie zarażał je chorobami wenerycznymi. Dziś nie przyznaje się do niczego. Wyrok zapadnie w maju.