Gwiazdy sfingowały swoją śmierć! Szokujące teorie spiskowe

W 1977 roku 42-letni Elvis Presley został znaleziony martwy w łazience. Schorowany gwiazdor zmagał się z licznymi nałogami, depresją i nadwagą. Jednak jego przedwczesne odejście było takim szokiem, że wielu zaczęło w nie… wątpić. Bo czy Król, dysponujący przecież ogromnym majątkiem i wpływami, nie mógł sfingować swojej śmierci, by odpocząć od sławy? Na takich nadziejach przez następne 42 lata zbudowano dziesiątki teorii spiskowych. Niektóre są tak sprytne, że naprawdę można zacząć zastanawiać się, czy aby na pewno martwy Elvis spoczywa w grobie na terenie Graceland. Bo czy ciało Kola, które leżało w odkrytej trumnie, faktycznie nie wygląda jak topiąca się pod wpływem słońca figura woskowa? Inne teorie są kompletnie szalone. Niektórzy nawet dopatrzyli się sylwetki Presleya na… zdjęciach z Marsa.

Presley to wierzchołek góry lodowej. Odejście Michaela Jacksona też wywołało falę teorii spiskowych i to jeszcze przed pogrzebem. Na jednym ze zdjęć ambulansu wiozącego ciało artysty dopatrzono się siedzącego w środku Jacksona, jak najbardziej żywego. Podobno by nie zostać rozpoznanym, zrobił jeszcze więcej operacji plastycznych. Według jednych stał się całkiem biały, zdaniem drugich – na powrót czarnoskóry. Po sieci krąży niezliczona ilość zdjęć mających przedstawiać Jacko. Na każdym wygląda całkiem inaczej. Każdy przypadek „pośmiertnego” spotkania ma być według anonimowych internetowych demaskatorów potwierdzony na sto procent przez znajomych rodziny gwiazdora.

Taki sam schemat rządzi teoriami na temat rapera Tupaca Skakura. Oficjalnie zastrzelono go w 1996 roku w Las Vegas. Ale część fanów przysięga, że Tupac żyje na Kubie, gdzie właśnie w ukryciu nagrywa płytę, co miała zdradzić komuś w zaufaniu rodzina muzyka. Kto wie, może i Kurt Cobain pomyśli wreszcie o nowych hitach, bo przecież nie stracił zainteresowania muzyką – widziano go w sklepie z płytami w Puerto Rico. A czy Jim Morrison znowu nam zaśpiewa? Trzy lata temu błąkał się jako bezdomny po Nowym Jorku, używając imienia Richard. Ale w komentarzach do filmu, gdzie anonimowy odkrywca ogłosił odnalezienie żywego wokalisty The Doors, nie brakuje wypowiedzi fanów, którzy widzą podobieństwo nowojorskiego bezdomnego do swojego idola i dziękują za cień nadziei na to, że on tak naprawdę żyje.