Gwiazdy i miliarderzy mają dość Hollywood i Doliny Krzemowej. Masowe przeprowadzki to nowy trend w wielkim świecie
Hollywood uchodzi za istny raj dla celebrytów. Latami osiedlali się w tej części Los Angeles wśród innych bogaczy, by mieć blisko do Fabryki Snów. Majętni biznesmeni ciągnęli z kolei do Doliny Krzemowej, kolejnego sławnego miejsca w Kalifornii. Ale teraz bogacze zaczynają uciekać i z Los Angeles, i z San Francisco czy Santa Clara. Jak pisze Business Insider, wśród sławnych i majętnych mieszkańców zapanowała nowa moda na porzucanie dotychczasowego matecznika celebrytów na rzecz innego stanu, gdzie tworzą nową kolonię pośrodku pustyni, zwaną "Beverly Hills Arizony". Są tam już choćby Alicia Keys czy sławny pływak Michael Phelps. Rezydencji są już tysiące. Powód? Życie w Kalifornii stało się koszmarem z kilku poważnych powodów. Fabryka Snów i Dolina Krzemowa to teraz piekło, a nie raj - uważa coraz więcej bogaczy. Czemu?
48-procentowy wzrost przeprowadzek z Los Angeles do Arizony. Powodem podatki, przestępczość i wysoki koszt życia
Powodami, dla których miliarderzy porzucają swój matecznik, są wysokie kalifornijskie podatki, ale jak pisze Business Insider, również rosnąca przestępczość, plaga narkomanów i bezdomnych w okolicy, spadek jakości edukacji i rosnące koszty życia. Doszło do tego, że można mówić o prawdziwym exodusie gwiazd do Arizony! Paradise Valley to najbogatsza gmina w tym stanie, położona pomiędzy Phoenix i Scotsdale. Pogoda jest tam taka, jak w Kalifornii, za to przestępczość niska, podobnie podatki. Efekty? W latach 2016-2020 odnotowano 38-procentowy wzrost emigracji z Doliny Krzemowej do Arizony, a z hrabstwa Los Angeles aż o 48 proc... Jak tak dalej pójdzie, przeniesie się tam całe Hollywood!