Cała rodzina z trójką dzieci zamordowana przez członków Hamasu. Chodzili od domu do domu i je podpalali, polowali na uciekających
Wojna w Izraelu trwa, a liczba niewinnych ofiar masakry dokonanej przez Hamas rośnie. Zabitych jest już 900 osób po izraelskiej stronie. Mnożą się dramatyczne historie cywilów, którzy zostali zamordowani bez żadnego powodu przez terrorystów. Jedną z najbardziej wstrząsających jest historia rodziny z kibucu Nir Oz, który leży zaledwie 2,2 km od granicy Izraela z Gazą. Kibuc to żydowska tradycyjna społeczność. W tej żyło 400 osób. Tamar i Yonatan Kedem wraz z dziećmi Shacharem, Arbelem i Omerem na wieść o ataku ze Strefy Gazy schowali się w swoim domu, w miejscu nazywanym bezpiecznym pokojem. W tej części świata taki pokój to nic wyjątkowego. Ludzie przyzwyczaili się do stałego zagrożenia ze strony Hamasu, jednak takiego ataku nie spodziewał się nikt.
"Spójrzcie na ich szczęśliwe twarze. Ich miłość. Wszyscy zamordowani tylko dlatego, że są Żydami"
Tamar i Jonatan kontaktowali się z przyjaciółmi i zapewniali ich, że wszystko jest w porządku. Potem nagle zapadła straszna cisza. I po paru godzinach nadeszły doniesienia z kibucu. Okazało się, że terroryści chodzili od domu do domu. Kto nie wyszedł na rozstrzelanie, był palony żywcem w czterech ścianach. Nie wiadomo, czy rodzina spłonęła, czy zdecydowała się wyjść widząc pożar. Wszyscy zginęli zupełnie bez powodu i bez sensu. "Spójrzcie na ich szczęśliwe twarze. Ich miłość. Wszyscy zamordowani przez palestyńskich terrorystów w kibucu Nir-Oz. Tylko dlatego, że są Żydami" - napisał na Twitterze były premier Izraela Naftali Bennett, komentując tę zbrodnię.