W opublikowanym w czwartek po południu krótkim oświadczeniu NTSB poinformowało, że przeprowadziło oględziny, ale też rozmowy z pilotem helikoptera, Richardem Vancem oraz pracownikami Liberty Helicopters, do której należała maszyna. "Podczas analiz nie znaleźliśmy żadnych śladów, które mogłyby sugerować, że doszło do jakiejś mechanicznej lub technicznej usterki. Wrak helikoptera, który wydobyliśmy z rzeki, miał bardzo poważne uszkodzenia" - napisano w oświadczeniu.
Śledczy NTBS dalej prowadzą dochodzenie, by ustalić, czy wypadek był winą człowieka. Sprawdzane też są pasy w maszynie, które mogły sprawić, że ludzie nie byli w stanie się z nich uwolnić, by wydostać na zewnątrz. Helikopter z grupą pięciu przyjaciół runął do lodowatej wody East River w niedzielę wieczorem. Rozbił się zaledwie 11 minut po starcie.