USA/ Sześć osób zginęło w katastrofie śmigłowca, który wpadł do rzeki Hudson

i

Autor: AP Photo

Nie żyje 6 osób, w tym dzieci

Helikopter runął z nieba jak kamień. "Najtragiczniejsza katastrofa od siedmiu lat"

2025-04-11 10:07

Wstrząsająca tragedia u wybrzeży Manhattanu. W czwartkowe (10 kwietnia) popołudnie śmigłowiec turystyczny wpadł do rzeki Hudson. Na jego pokładzie znajdowała się pięcioosobowa rodzina i pilot. Wszyscy zginęli. "To najtragiczniejsza katastrofa od co najmniej siedmiu lat" - pisze "New York Times". Co się dokładnie stało?

Katastrofa w Nowym Jorku. "Helikopter runął jak kamień"

"Sześć niewinnych dusz straciło życie. Modlimy się za nich i ich rodziny" – powiedziała gubernator Nowego Jorku Kathy Hochul po czwartkowej katastrofie śmigłowca, w której zginął Agustín Escobar, dyrektor wykonawczy Siemensa z Hiszpanii wraz z żoną i trójką dzieci w wieku 4, 5 i 11 lat. Śmierć poniósł także pilot śmigłowca. Rodzina zwiedzała Nowy Jork, gdy nagle - jak donoszą świadkowie tragedii, na których powołuje się "New York Times" - helikopter runął do wody jak kamień. 

Katastrofa samolotu

Świadkowie katastrofy: "Nagle potężny huk"

Śmigłowiec wystartował w czwartek o godz. 15 z lotniska Downtown Manhattan Heliport, niedaleko dolnej części Manhattanu. Krążył w pobliżu Statuy Wolności, poleciał na północ tuż przy wybrzeżu Nowego Jorku do mostu Jerzego Waszyngtona i wracał na południe tuż przy wybrzeżu New Jersey. To wtedy się rozbił. "NYT" rozmawia ze świadkami tych wstrząsających scen. Mandy Bowlin ​​była na statku wycieczkowym Circle Line, gdy nagle usłyszała za sobą huk, a gdy odwróciła głowę zobaczyła spadający helikopter. Łopata wirnika odleciała, a śmigłowiec wpadł do wody. Mówi, że ​​widziała szczątki maszyny lecące w kierunku statku i zaczęła się bać o bezpieczeństwo swoje i podróżującej z nią córki. "To było przerażające" - powiedziała.

Helikopter spadł do wody. Nie żyje cała rodzina

Peter Park, mieszkaniec Jersey City, był w domu, gdy usłyszał potężny huk. Gdy wyjrzał za okno, zobaczył śmigłowiec cały w czarnym dymie. "Potem zobaczył, jak oderwane od kadłuba śmigła spadają do rzeki blisko brzegu New Jersey. Przestraszył się, że szczątki uderzą w ludzi na nabrzeżu. Zadzwonił pod numer alarmowy". Pomoc przyszła bardzo szybko, jednak mimo to nikogo z pokładu śmigłowca nie udało się uratować. Zginęło troje dorosłych i troje dzieci. "Była to najtragiczniejsza katastrofa helikoptera w Nowym Jorku od co najmniej siedmiu lat" - podsumowuje "NYT".

Na razie nie wiadomo, co mogło spowodować katastrofę. Helikopter Bell 206, który runął do rzeki, był obsługiwany przez New York Helicopter - firmę, która organizuje wycieczki krajoznawcze za kilkaset dolarów za lot. Dyrektor naczelny firmy, Michael Roth, powiedział, że nie wie, co mogło się stać z maszyną. Narodowa Rada Bezpieczeństwa Transportu prowadzi dochodzenie. "New York Times" przypomina, że co roku z heliportów w Nowym Jorku startują dziesiątki tysięcy turystycznych lotów helikopterem. Wycieczki reklamują możliwość zobaczenia wielu słynnych atrakcji miasta z góry — Central Parku, One World Trade Center, Statuy Wolności — w zaledwie 15 minut.

Super Express Google News

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki