Rower

i

Autor: archiwum se.pl

Historia jak z filmu. Rowerowa podróż ślepnącego Polaka poruszyła Chorwację

2018-07-19 11:19

Potęga ludzkiej silnej woli i determinacji w połączeniu z siłą Internetu potrafi zdziałać cuda. Idealnym tego przykładem jest historia 38-letniego ślepnącego Polaka z Nowego Targu, który marzył o tym, aby zobaczyć Adriatyk w Chorwacji. Nie mając wystarczających oszczędności wsiadł on więc po prostu na rower i ruszył w trasę. Przypadkowo poznani ludzie opisali jego historię w chorwackich mediach społecznościowych. Jego historia tak poruszyła tamtejsze społeczeństwo, że ostatecznie zafundowano mu tygodniową wycieczkę po najpiękniejszych miejscach tego kraju.

Pan Marcin ma bardzo poważną wadę wzroku, która niestety ciągle się pogłębia. Pomimo tego nie traci życiowego optymizmu. Widząc w sieci filmy pokazujące piękno Chorwacji postanowił, że musi zobaczyć je własnymi oczami, póki jeszcze może. Nie mając odpowiednich środków finansowych zdecydował się na podróż rowerem z namiotem. Będąc już w Chorwacji zdecydował się na przejechanie krótkiego odcinku z zaplanowanej przez siebie trasy pociągiem. To wtedy na dworcu spotkał Polaka, który ma rodzinę nad Adriatykiem.

W rozmowie z RMF FM pan Łukasz wspominał: - Zobaczyłem rowerzystę, który w trudem taszczył swój rower wraz z całym balastem i ekwipunkiem. Miał polska flagę wetkniętą w rower. Podszedłem do niego i zapytałem, czy potrzebuje pomocy. Poszukiwał tylko informacji turystycznej. Szybko wyjaśnił, że jest niedowidzący z bardzo mocną wadą wzroku, że przyjechał na rowerze z Nowego Targu. Byłem w szoku. Szukał campingu, mówił, że ma namiot ze sobą, jedzenie i kuchnię - coraz bardziej szokujące informacje - jak to w ogóle jest możliwe - pomyślałem...

Jako, że było już późno, Polak zdecydował się przenocować odważnego rowerzystę u siebie. Gdy o jego historii dowiedziała się jego szwagierka, poruszyła ją ona do głębi i postanowiła spróbować pomóc podróżnemu. Jak relacjonowała: - Ujęła nas ta historia, że człowiek z takim inwalidztwem sam, bez żadnej pomocy jest w stanie przejechać tyle kilometrów na rowerze. A że jesteśmy rodziną, która z natury pomaga, to postanowiliśmy także i jemu pomóc. Zwłaszcza, że on wytyczył sobie taką trasę, najprostszą z jego punktu widzenia, ale która nie obejmowała najpiękniejszych miejsc Chorwacji. Po prostu nie wiedział, że tam, gdzie on chce jechać, to nie są te miejsca najbardziej warte zobaczenia. Dlatego postanowiliśmy, że musi zobaczyć te najpiękniejsze miejsca w kraju, do którym byłoby mu ciężej dotrzeć rowerem. I tak to się wszystko rozkręciło.

 

Zamieszczony na Facebooku wpis opisujący historię pana Marcina szybko stał się hitem sieci. Szeroko komentowany i udostępniany wpis sprawił, że zainteresowały się nią również tamtejsze media. Co więcej, jedna z chorwackich gazet internetowych, która opisała tę historię, postanowiła ufundować Marcinowi tygodniową wycieczkę po Chorwacji. Podróż życia wciąż trwa. Dotychczas zobaczył on m.in. Plitvice, parki narodowe, wybrzeże z wyspami zaś chorwaccy ratownicy górscy zaproponowali, że przewiozą go specjalną kolejką linową, która służy im do zwożenia rannych turystów. Podróż ma zakończyć w piątek w Dubrowniku, skąd wróci do Zagrzebia samolotem. Co więcej, pan Marcin stał się bardzo rozpoznawalny i gdziekolwiek się nie udaje, jest rozpoznawany i mile goszczony.

W krótkiej rozmowie ze stacją pan Marcin tłumaczył, co spowodowało, że zdecydowałs się na taką wyprawę, mówiąc: - Bardzo chciałem zobaczyć Adriatyk, bo coraz szybciej słabnie mi wzrok. A to co człowiek zobaczy, to zostaje w pamięci. Podjąłem więc decyzję: w końcu rower to też jest świetna sprawa - przygoda, walka z samym sobą. Były oczywiście kryzysy: słoneczniki przez sto kilometrów na Węgrzech, upał 40 stopni. Leje się ze mnie. Ale pomyślałem: kurczę, dam radę, też się w ten słonecznik zamienię, ale dam radę. Na koniec dodał optymistycznie: - Przywiozę Wam może trochę słońca, bo tu pogoda jest cały czas fantastyczna, a słyszę, że w Polsce pada.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki