Joe Biden wygłosił orędzie do narodu. Mówił o "przekazaniu pochodni nowemu pokoleniu", ale nie ujawnił żadnych konkretów i nie zrezygnował ze stanowiska
Joe Biden zrezygnował ze startu w wyborach prezydenckich w USA. Swoją decyzję niespodziewanie ogłosił w niedzielny wieczór, 21 lipca czasu polskiego. Biden na swoją następczynię namaścił oficjalnie Kamalę Harris, obecną wiceprezydent. Jej nominacja jest już w zasadzie pewna, dwa dni temu Kamala Harris ogłosiła, że zdobyła wystarczającą ilość głosów delegatów Partii Demokratycznej. W tym samym dniu Joe Biden ogłosił, że wygłosi ważne orędzie do narodu. Zrobił to w nocy z 24 na 25 lipca czasu polskiego. Było to historyczne przemówienie na temat rezygnacji Joego Bidena z udziału w wyborach prezydenckich w Stanach Zjednoczonych. Niektórzy wzywali go także do ustąpienia z urzędu prezydenta już teraz. Co ostatecznie zdecydował?
"Jest też czas i miejsce na nowe głosy, świeże głosy, tak, młodsze głosy, a ten czas i miejsce jest teraz"
Joe Biden potwierdził rezygnację z udziału w wyborach prezydenckich w USA, ale nie zamierza ustępować ze stanowiska. Powiedział wiele ogólników, nie precyzując, dlaczego konkretnie zrezygnował. Zrobił to pod presją Demokratów po licznych wpadkach stawiających pod znakiem zapytania jego kondycję psychofizyczną, a jednocześnie zapewniał, że zrezygnuje ze startu w wyborach tylko wtedy, gdy doradzą mu to lekarze. Teraz mówił tylko wiele wzniosłych słów o Ameryce, o sobie powiedział niewiele. "Zdecydowałem, że najlepszym rozwiązaniem będzie przekazanie pochodni nowemu pokoleniu. To najlepszy sposób na zjednoczenie naszego narodu" - mówił prezydent USA. "Wiadomo, że w życiu publicznym jest czas i miejsce na wieloletnie doświadczenia. Jest też czas i miejsce na nowe głosy, świeże głosy, tak, młodsze głosy, a ten czas i miejsce jest teraz" – dodał.
"Wspaniałą rzeczą w Ameryce jest to, że tutaj królowie i dyktatorzy nie rządzą. Ludzie – tak"
Wezwał ludzi do udziału w wyborach i stwierdzał, że to oni rządzą USA. "Wspaniałą rzeczą w Ameryce jest to, że tutaj królowie i dyktatorzy nie rządzą. Ludzie – tak. Historia jest w Waszych rękach. Moc jest w waszych rękach. Idea Ameryki leży w waszych rękach. Trzeba po prostu zachować wiarę i pamiętać, kim jesteśmy – jesteśmy Stanami Zjednoczonymi, Ameryką i po prostu nie ma nic, nic ponad nasze możliwości. Robimy to razem" - przemawiał Biden. "To chodzi o was. Wasze rodziny. Waszą przyszłości. Chodzi o 'My, ludzie'" - cytował słowa wpisane do Konstytucji USA. Ponownie polecił też głosowanie na Kamalę Harris. "Jest doświadczona. Jest twarda, zdolna. Była dla mnie niesamowitym partnerem i przywódcą naszego kraju. Teraz wybór należy do was, Amerykanów” - oświadczył.
Joe Biden zrezygnował z udziału w wyborach prezydenckich w USA. Jak uzasadnił swoją decyzję?
Joe Biden był wzywany do rezygnacji z kandydowania na prezydenta USA od miesięcy, ale wezwania te zdecydowanie przybrały na sile po jego katastrofalnym występie podczas debaty przedwyborczej z Donaldem Trumpem. Urzędujący prezydent zacinał się, mówił mało i wolno. Popełniał też coraz więcej gaf, sprawiając wrażenie półprzytomnego, m.in. publicznie przedstawił Wołodymyra Zełenskiego jako Władimira Putina. Odmawiał rezygnacji z udziału w wyborach, tłumacząc się zmęczeniem, ale w końcu w niedzielę po południu wezwał do siebie pracowników i zadeklarował cofnięcie kandydatury, wskazując wiceprezydent Kamalę Harris jako popieraną przez siebie osobę mającą go zastąpić. W mediach społecznościowych Joe Biden napisał: "Drodzy Demokraci, zdecydowałem się nie przyjąć tej nominacji i przez resztę mojej kadencji skoncentrować całą swoją energię na moich obowiązkach Prezydenta. Moją pierwszą decyzją jako kandydata partii w 2020 r. był wybór Kamali Harris na wiceprezydenta. I to była najlepsza decyzja, jaką podjąłem. Dziś chcę wyrazić moje pełne poparcie i akceptację dla Kamali, która będzie tegoroczną kandydatką naszej partii. Demokraci – czas się zjednoczyć i pokonać Trumpa. Zróbmy to".