Ludzie cali we krwi, szarpaniny z policją, funkcjonariusze okładający pałkami demonstrantów – takie szokujące obrazy obiegły cały świat po tym, co w niedzielę stało się w w Hiszpanii. Władze w Madrycie zareagowały przemocą na referendum, które zorganizowali Katalończycy chcący uzyskać niepodległość. Na ulicach doszło do dantejskich scen, rannych zostało 888 osób, w tym 11 policjantów. Tymczasem okazało się, że 90 proc. głosujących opowiedziało się za niepodległością Katalonii, będącej od około 300 lat częścią Hiszpanii, a od kilkudziesięciu lat posiadającej jedynie autonomię.
ZOBACZ TEŻ: KRWAWE zamieszki po referendum w Katalonii: Setki rannych! [WIDEO]
Ale Madryt uznaje referendum za nielegalny atak na demokrację, a jego wyniki za nieważne. Co na to Bruksela? Władze unijne oficjalnie nie potępiły akcji Hiszpanów, zrobił to wprost premier Belgii Charles Michel, a papież wezwał do jedności i pokoju. Jak pokazały niedzielne wydarzenia, Katalończycy nie zrezygnują łatwo z niepodległości. Czy to już wojna domowa?