Do mrożącej krew w żyłach sytuacji doszło pod koniec lipca na terenie Parku Narodowego Paklenica w Chorwacji. Trzyoosobowa rodzina z Belgii wędrowała po parku, gdy nagle postanowiła odpocząć nad brzegiem jeziora. To wtedy 6-letni Thibaut podniósł z ziemi gałąź, pod którą - jak się okazało - schował się wąż. Zwierzę ukąsiło malucha, a jego rodzice od razu zaczęli działać, nie wiedzieli bowiem, czy jad węża może stanowić zagrożenie, czy nie.
Chorwacja. Dziecko ukąszone przez jadowitego węża. "Zasięgu brak"
Jak przekazują chorwackie media, zaczął się dramatyczny wyścig z czasem. 6-latek bardzo szybko zaczął słabnąć, ale w tej części parku nie było zasięgu, więc jego rodzice nie mogli zadzwonić po pomoc. Tata chłopca przypomniał sobie, że przy wejściu do parku widział punkt udzielania pierwszej pomocy. Wziął syna na ręce i biegł tam, ile sił w nogach. To, co zrobił prawdopodobnie uratowało maluchowi życie, okazało się bowiem, że wąż, który ukąsił dziecko to jadowita żmija rogata. Gdyby chłopiec szedł o własnych siłach, krew w jego organizmie krążyłaby szybciej, a trucizna rozprzestrzeniałaby się po jego ciele.
Wąż ukąsił 6-latka. Rodzice ostrzegają innych turystów
W punkcie pomocy chłopcem zajęli się medycy, a stamtąd 6-latek szybko trafił do szpitala w Zadarze, gdzie wstrzyknięto mu antidotum. "To było jak w filmie. Trucizna rozprzestrzeniała się powoli z miejsca ukąszenia, a jeśli dotarłaby do serca, mój syn by nie żył. U Thibauta trucizna sięgała już pod pachę" – opowiadał potem tata dziecka. Teraz chłopiec leży na intensywnej terapii w szpitalu w Splicie, a jego rodzice ostrzegają innych turystów, by mieli oczy dookoła głowy, ponieważ w żadnym miejscu w parku nie było ostrzeżeń związanych z obecnością jadowitych węży. Tymczasem dyrektorka Parku Narodowego Paklenica, Natalija Andačić, zapewnia, że jadowite ukąszenia zdarzają się tam niezwykle rzadko. "Pamiętamy tylko jeden przypadek ukąszenia gościa parku przez żmiję w ciągu ostatnich dwudziestu lat".