36-letnia kobieta chora na raka postanowiła poddać się eutanazji. Zabieg zamienił się w horror zakończony duszeniem poduszką
W niektórych krajach eutanazja aktywna jest legalna. Polega ona na rozmyślnym zakończeniu życia pacjenta, który świadomie wyraził na to zgodę, przy czym odbywa się to przy pomocy podjęcia jakichś działań, a nie samego tylko zaniechania leczenia, jak w przypadku eutanazji pasywnej. Do państw, w których medycy mogą pomóc zakończyć życie na życzenie śmiertelnie chorej osoby, należy Belgia. Niestety, jak się okazuje, nie zawsze wyrażenie zgody na eutanazję gwarantuje spokojne i pełne godności, pozbawione cierpienia odejście z tego świata. Prokuratura w Liege w Belgii wszczęła śledztwo w bulwersującej sprawie zabiegu eutanazji przeprowadzonym u 36-letniej kobiety chorej na raka. Pacjentka wyraziła zgodę na zakończenie życia. Mieli jej w tym pomóc w profesjonalny sposób lekarz i dwie pielęgniarki. Niestety, sytuacja w pewnym momencie wymknęła się spod kontroli.
Sprawa trafiła do sądu. "Produkty do zakończenia życia nie wystarczyły i musiano użyć poduszki"
Jak podają belgijskie media, chora na raka Alexina zdecydowała się na eutanazję w marcu 2022 roku. Zespół medyczny miał podać jej odpowiednie środki w jej mieszkaniu. Niestety, środki okazały się niewystarczające i pacjentka nadal żyła, zaś medycy zakończyli to życie w makabryczny sposób. "Procedura nie przebiegła zgodnie z planem. Produkty do zakończenia życia nie wystarczyły i musiano użyć poduszki" – relacjonował portal 7sur7. Sekcja zwłok wykazała, że ich stan "wskazywał na oznaki uduszenia". "Prześladuje mnie płacz i krzyk Alexiny" – powiedział dziennikowi "Le Soir" partner Alexiny, który walczy w sądzie przeciwko trzem osobom, które przeprowadzały spartaczoną eutanazję.