Do dramatu doszło 31 sierpnia. To miały być bajeczne wakacje na Sardynii. Rodzina pochodząca z Rimini wybrała się tam na krótki urlop. Rodzina na wczasy wyruszyła własnym kamperem, a na miejscu zaparkowali pojazd w pobliży plaży Bados, ale w miejscu nie przeznaczonym do tego typu postojów. Nic nie zwiastowało tragedii, a rodzina spędzała czas na relaksie w miłej atmosferze. Tak też było feralnego dnia. Dochodziła godzina 13:00, gdy rodzina siedziała przy obiedzie nie przypuszczając, że za chwile ich świat runie jak domek z kart. Siedzieli niedaleko kampera, gdy doszło do potężnej eksplozji. Okolicą dosłownie wstrząsnął wybuch, a kamper natychmiast się zapalił. Nie był jednak pusty, bo w środku drzemał 11-letni chłopiec. Jego ojciec od razu rzucił się na pomoc, ale przez ogromny pożar, który pochłaniał auto nie mógł przedrzeć się do środka, by uratować synka. W wyniku akcji mężczyzna sam doznał licznych i rozległych poparzeń. Na miejscu pojawili się strażacy, którzy mieli pełne ręce roboty, bo ogień z eksplodującego kampera objął też drugi stojący obok pojazd.
Potężny wybuch kampera na plaży. Zginęło dziecko. Co było przyczyną tragedii?
Niestety, strażakom nie udało się uratować chłopczyka i z kampera wynieśli zwęglone zwłoki dziecka. Ojciec 11-latka w poważnym stanie został przetransportowany do szpitala. Sprawę wybuchu w kamperze badają śledczy, podaje włoski portal "Avvisatore".
Co było przyczyną potwornego wypadku? Pierwsze podejrzenia dotyczyły wycieku gazu z butli, inna wersja jest taka, że mogło dojść do zapłonu poprzez iskrę z kuchenki turystycznej, z której korzystano na zewnątrz, niedaleko kampera.
CZYTAJ: Policjant śmiertelnie postrzelił 21-latkę w ciąży! Jest nagranie z interwencji!