Ten podniebny koszmar wydarzył się w sobotę. Boeing 737 Flight 3472 wystartował planowo z lotniska w Nowym Orleanie i obrał kurs na Orlando na Florydzie. Nie doleciał tam jednak. Jak poinformował rzecznik Federalnej Agencji ds. Lotnictwa (FAA) w około 25. minucie lotu usłyszano potężną eksplozję. Okazało się, że że wybuchł jeden z silników. – Spojrzałam przez okno. Zobaczyłam dym i ogień. Samolotem zaczęło strasznie rzucać i zaczął lekko opadać. Potem wyleciały maski z tlenem. To było naprawdę okropne. Myślałam że to koniec – relacjonowała jedna z pasażerek, która leciała z trójką dzieci. Na całe szczęście kapitan opanował sytuację i wylądował z jednym silnikiem awaryjnie na lotnisku w Pensacoli. Jak poinformowano, poza strachem i lekkimi potłuczeniami nikomu nic się nie stało. Najprawdopodobniej przyczyną wypadku było mechaniczne uszkodzenie silnika, ale przyczyny bada National Transportation Safety Board.
Horror w chmurach. Silnik odpadł w połowie rejsu!
Prawdziwy horror przeżyło blisko stu pasażerów samolotu Southwest Airlines lecącego z Luizjany na Florydę. Nagle, w czasie lotu odpadł jeden z silników maszyny. Samolotem potwornie zatrzęsło, wyleciały maski z tlenem... Ludzie zaczęli krzyczeć i płakać... Jak przyznali myśleli, że spadają i pozabijają się.