Wszystko działo się w sobotę wieczorem w Metropolitan Opera podczas wystawiania „Williama Tella” Rossini'ego. Nagle, w czasie drugiej przerwy na widowni zrobił się chaos, a po chwili zarządzono ewakuację. Okazało się, że ktoś podszedł do orkiestry i rozsypał na nią jakiś proszek... Według przesłuchiwanych później przez policję świadków, mężczyzna miał mówić, że jest w operze po to, by pozostawić tutaj na zawsze swojego zmarłego mentora.... Władze MET natychmiast przerwały przedstawienie i odwołały zaplanowane na wieczór kolejne. Wezwana na miejsce policja ewakuowała wszystkich zebranych. Na szczęście nikomu nic się nie stało ale u większości zrodziło się dość dziwne uczucie. Specjalne ekipy NYPD pobrały próbki proszku i zostanie on zbadany przez Wydział Zdrowia. – Niestety takie rzeczy się zdarzają. Na koncertach, na meczach.... Na razie jednak nie wiadomo czy na pewno były to ludzkie prochy. Czekamy na wyniki testów. Nie podejrzewamy, by był to akt terroru czy działania kryminalne – poinformował na konferencji John Miller z NYPD
Horror w MET Opera. Ludzkimi prochami w orkiestrę?!
Tym razem to nie był upiór, ale horror w operze... Wystawiana na scenie MET opera została przerwana a wszyscy ewakuowani po tym, jak ktoś z widowni rzucił w orkiestrę jakąś substancją. Wcześniej miał mówić, że „che tu pozostawić prochy swojego zmarłego mentora”...