Kilkuset pasażerów, wśród nich świadek, który ma zeznawać przeciwko bossom mafii, a w lukach bagażowych dziesiątki wielkich, jadowitych węży, które dziwnym trafem nagle wydostają się z klatek i terroryzują cały samolot - tak po krótce wygląda fabuła kultowego już filmu "Węże w samolocie" z Samuelem L. Jacksonem w roli głównej. Skojarzenie z tą produkcją jest oczywiste w kontekście tego, co ostatnio przeżyli pasażerowie samolotu lecącego z Tampa na Florydzie do New Jersey (USA).
Wąż w samolocie z Florydy. Jak dostał się na pokład?
Pod koniec rejsu w pierwszej klasie wybuchła panika po tym, jak pasażerowie zauważyli węża pełzającego między siedzeniami. "Gdy samolot kołował z pasa startowego do bramki na lotnisku Newark Liberty, pasażerowie zaczęli krzyczeć i podnosić stopy z podłogi" - podaje "New York Post". Panika na pokładzie samolotu była tak wielka, że załoga zaczęła się obawiać, czy cała sytuacja nie skończy się tragedią. Na szczęście udało się uspokoić przerażonych podróżnych. "Na miejsce od razu wezwano odpowiednie służby, które po wejściu na pokład zabrały wystraszonego gada i później wypuściły go na wolność" - tłumaczyła rzeczniczka portu lotniczego, Cheryl Ann Albiez. Nikomu nic się nie stało.
Węże w samolocie. To nie jest pierwszy przypadek
Wąż okazał się być niewielkim pończosznikiem, w dodatku raczej niegroźnym. Wciąż nie wiadomo, w jaki sposób stworzenie dostało się na pokład. Nie był to jednak pierwszy przypadek, gdy węże - już nie w filmie, a w rzeczywistości - sieją postrach w samolotach. W 2016 roku dużego węża znaleziono w kabinie pasażerskiej samolotu linii Aeromexico do Meksyku, a w 2013 roku węże przyczepiły się do skrzydła samolotu lecącego z Australii do Papui-Nowej Gwinei.