Crocosaurus Cove, mimo że wywołuje sporo kontrowersji, jest jedną z największych atrakcji turystycznych Australii. Odwiedzają je tłumy, a najchętniej rodziny z dziećmi. Jaki jest zamysł tego ogrodu zoologicznego? Jego twórcy wolą mówić o nim jako o parku rozrywki. Chodzi o to, by "zwykli śmiertelnicy" mogli oko w oko spotkać się z największymi i wyjątkowo niebezpiecznymi gadami. Można z nimi pływać, karmić je, oglądać z bardzo bliska. Jedną z największych atrakcji parku jest tzw. klatka śmierci. Odwiedzający wchodzi do specjalnej tuby i jest zanurzany w wodzie, a wokół niego, oddzielone tylko cienką warstwą plastiku, pływają ogromne krokodyle. Sesja trwa 15 minut.
Australia. Ogromny krokodyl zaatakował w parku rozrywki
Niestety, jak donoszą lokalne media, ostatnio w Crocosaurus Cove doszło do potwornego wypadku. 34-letnia kobieta, jedna z opiekunek zwierząt, została zaatakowana przez 5-metrowego krokodyla o imieniu Leo. Według doniesień "Mirror", kobieta próbowała wrzucić do klatki zwierzęcia jakąś roślinę, gdy Leo nagle chwycił jej ramię i zacisnął na nim szczęki. 34-latka straciła bardzo dużo krwi i z poważnymi obrażeniami trafiła do szpitala.
Wypadek w parku rozrywki. "Bez komentarza"
Źródło, na które powołuje się serwis twierdzi, że omal nie straciła całej ręki. Park w ogóle nie komentuje sprawy. Władze regionu z kolei nie zdradzają żadnych szczegółów zdarzenia, ze względu na prywatność kobiety. Zaznaczają jednak, że już rozpoczęło się dochodzenie w tej sprawie.