Ten koszmar rozegrał się w więzieniu kobiecym w mieście Tamara, położonym 30 km na północny zachód od stolicy Hondurasu, Tegucigalpy. We wtorek (20 czerwca) straszną śmiercią zginęło tam 41 osadzonych. 26 kobiet spłonęło żywcem, reszta została zabita maczetami, nożami lub bronią palną. Siedem poważnie rannych kobiet trafiło do szpitala. Makabra to wynik zamieszek, jakie wybuchły tam w ostatnich dniach.
Honduras. Zginęło 41 więźniarek. Zaplanowane zamieszki?
Agencja dpa podaje, że wszystko zaczęło się od starcia rywalizujących ze sobą młodzieżowych gangów Pandilla 18 i Mara Salvatrucha. Według prezydent Hondurasu, Xiomary Castro, zamieszki zostały zaplanowane przez gangi "za wiedzą i przyzwoleniem więziennych strażników". Julissa Villanueva, szefowa krajowego systemu więziennictwa cytowana przez "New York Post" zasugerowała, że zamieszki rozpoczęły się z powodu niedawnych prób władz rozprawienia się z nielegalną działalnością w więzieniach i nazwała wtorkową przemoc reakcją na działania, które są podejmowane przeciwko przestępczości zorganizowanej. "Nie wycofamy się" - zapowiedziała.
Koszmar w więzieniu w Hondurasie. "Stos maczet"
Jak podają lokalne media, po wszystkim na miejscu znaleziono "stos maczet", a także kilka rodzajów noży i broni palnej. Rodziny zabitych więźniarek zgromadziły się pod zgliszczami więzienia w oczekiwaniu na jakiekolwiek informacje. Jak przypomina agencja dpa, w ostatnich tygodniach doszło do aktów przemocy w kilku więzieniach na terenie Hondurasu. Władze powołały rządową komisję do walki z kryzysem w systemie penitencjarnym.