Trudno w to uwierzyć

Horror w zoo. 500 martwych zwierząt, boksy jak cele, zakrwawione żyrafy

2024-10-23 12:39

Boksy tak małe, że nosorożce nie mogły się ruszać, zakrwawione żyrafy, jedzenie pełne much i robaków, wychudzone niedźwiedzie, trzęsące się z zimna żółwie, a do tego zastraszany i poniżany personel - tak miało w ostatnich latach wyglądać funkcjonowanie South Lakes Safari Zoo w Dalton in Furness w hrabstwie Cumbria w Wielkiej Brytanii. Ogród zoologiczny działa nadal, jej szefostwo odpiera wszelkie zarzuty, choć jest sporo dokumentacji fotograficznej, a także zeznania byłych pracowników.

O tym, jak źle się dzieje w South Lakes Safari Zoo w Dalton in Furness w hrabstwie Cumbria mówi się od bardzo dawna. Po raz pierwszy o ogrodzie zrobiło się głośno, gdy jedna z opiekunek została zagryziona na śmierć przez głodnego tygrysa. Jakiś czas później w pożarze zginęło tam 30 lemurów. Z ogrodu uciekł również biały nosorożec, którego ostatecznie został zastrzelony. W 2022 r. w zoo została przeprowadzona kontrola. Międzynarodowa organizacja charytatywna zajmująca się ochroną dzikiej przyrody, Born Free Foundation, ujawniła szereg problemów związanych z higieną i dobrostanem zwierząt, w tym przetrzymywanie nosorożców w tak małych boksach, że nie były w stanie się obrócić - podaje Daily Mail. Teraz światło dzienne ujrzały porażające zdjęcia, zrobione w latach 2017–2019 i przekazane BBC.

Wielka Brytania. Przerażające zdjęcia z zoo

"Na jednym z drastycznych obrazów widać zebrę leżącą na podłodze zagrody z kopytem wbitym między pręty wybiegu. Byli pracownicy twierdzili w BBC, że zwierzę stało się rozdrażnione po przetrzymywaniu w pomieszczeniu, a kierownictwo zignorowało obawy. Zwierzę zostało później uśpione. Na innym niepokojącym zdjęciu widać kapibarę z krwawymi ranami, prawdopodobnie po walce. Na jeszcze innym żyrafę z uszkodzoną głową, która zraniła się o pręty wybiegu podczas publicznego karmienia" - podaje Daily Mail. Jednak już w 2017 r. Captive Animals' Protection Society zwróciło się do rady Westmorland and Furness o cofnięcie licencji zoo po tym, jak okazało się, że w latach 2013–2016 w ośrodku padło prawie 500 zwierząt. 

Ogród zoologiczny odpiera zarzuty. "Zdjęcia bez kontekstu"

Tymczasem ogród wciąż funkcjonuje i zaprasza odwiedzających, a jego władze odrzucają wszelkie zarzuty i podkreślają, że "kilka niezależnych inspekcji dało pozytywne wyniki". Podobno jednak nic się nie zmieniło. "Widziałem płaczący personel, widziałem, jak personel regularnie odchodził. Ludzie byli całkowicie załamani. Odbywało się poniżanie pracowników, krzyczenie na nich, upokarzanie" - mówi jedna z pracujących tam kiedyś osób. Firma wszystkiemu zaprzecza. Karen Brewer, jej szefowa, powiedziała: "Jesteśmy niesamowicie rozczarowani artykułem BBC, który zawiera fałszywe i wprowadzające w błąd oskarżenia, które nadal odrzucamy. Skorzystamy z porady prawnej w sprawie możliwych działań przeciwko BBC i innym. Artykuł opiera się w dużej mierze na twierdzeniach zgłoszonych przez anonimowe osoby lub osoby mające powiązania z naszym właścicielem, spółką Zoo Investment Company (ZIC), z którą prowadzimy długotrwały spór prawny. Te złośliwe oskarżenia są bezpośrednim rezultatem trwającej od ponad trzech lat kampanii prowadzonej przeciwko nam przez ZIC, której celem jest bezprawne osłabienie i zakłócenie funkcjonowania zoo". Odnosi się także do zdjęć, które obiegły media. "Przedstawione zdjęcia, choć wyraźnie niepokojące i przygnębiające, nie pokazują żadnego kontekstu okoliczności, w jakich się wydarzyły i nie opowiadają całej historii. Nie odzwierciedlają również ogromnych ulepszeń w zakresie dobrostanu i standardów opieki weterynaryjnej, jakie poczyniliśmy od czasu przejęcia zoo". 

Dyrektor Zoo odpowiada

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki