Chociaż szalejące w 5 stanach tornado spustoszyło dziesiątki domów i zabiło aż 59 osób - jakimś cudem maleńki chłopczyk przeżył śmiercionośny podmuch.
Wyglądał jak lalka
Kyson porwany przez tornado z rozwalonego wcześniej domu przeleciał ponad 150 metrów! Jednak ratownicy, którzy przybyli na miejsce tragedii, nie od razu w gąszczu ludzkich ciał zauważyli maleńkiego chłopczyka. Tym bardziej że w ogóle się nie ruszał. - To nie jest lalka! To dziecko! - krzyknął nagle David Harmon (31 l.), kiedy w wielkiej kałuży błota zauważył malucha.
- Myślałem, że to plastikowa lalka - wspomina ratownik.
Chłopczyk miał na sobie tylko cienką koszulkę i pieluchę. Leżał twarzą do ziemi. Nie poruszał się, dopiero kiedy sprawdziłem puls, miałem pewność, że cudem ocalał - relacjonuje mężczyzna.
Przetrwał tylko on
Ratownik od razu wezwał pomoc, a przemarznięte dziecko natychmiast przewieziono do szpitala. - Był wyziębiony i przerażony. I ten jego wzrok, w oczach miał całkowitą pustkę - wspominają lekarze, którzy zaopiekowali się Kysonem.
Choć jego rodzina wciąż nie może pogodzić się z tragedią, która ją spotkała, wszyscy dziękują Bogu, że ich oczko w głowie przeżyło katastrofę. - Jesteśmy szczęśliwi, bo nasz wnuczek przeżył. I zrozpaczeni, bo straciliśmy córkę - mówi Joyce Carter, babcia Kysona. - Wiemy, że Keri za wszelką cenę starała się uchronić synka przed śmiercią... - dodaje ze łzami.