Jeszcze nawet przed „erą Obamy”, za republikańskiego prezydenta George’a W. Busha, tysiące nielegalnych imigrantów mogło pozostawać w USA, mimo że otrzymali nakaz deportacji. Najczęściej byli to tacy nieudokumentowani, którzy mają w Stanach dzieci, urodzone tu i posiadające obywatelstwo albo tacy, którzy starają się różnymi drogami zalegalizować pobyt lub robiły to w przeszłości. Władze federalne puszczały ich wolno pod warunkiem, że będą regularnie zgłaszać się na kontrole i pozostaną z dala od problemów. Tak też i robili przez lata. Ale teraz, coraz częściej dochodzi do tego, że po takim wezwaniu, które miało być rutynowe, już z niego nie wracają, bo zostają aresztowani przez ICE. Jak już pisaliśmy kilka razy, dzieje się tak na terenie całych Stanów: od Nowego Jorku po Kalifornię. Co więcej, agenci ICE wykorzystują sobie wszystkie zgromadzone informacje na temat nielegalnych imigrantów, którym pozwolono pozostać, i ruszają w ich poszukiwaniu. Z danych organizacji walczących o prawa nieudokumentowanych, ICE śledzi blisko 970 tysięcy imigrantów z wcześniejszym nakazem deportacji. Zdecydowana większość, bo aż 82 procent, nie ma żadnej przeszłości kryminalnej i nigdy nie popełniła przestępstwa.
ICE śledzi 970 tysięcy nielegalnych
2017-06-10
2:00
Przez lata nieudokumentowani imigranci z nakazem deportacji, mimo tego mogli pozostawać w Stanach. Taki przywilej, po spełnieniu określonych warunków, dawała im administracja Baracka Obamy (56 l.). Teraz, za Donalda Trumpa (71 l.), są na „celowniku” agentów Immigration and Customs Enforcement (ICE).