Gospodarzem tegorocznego finału konkursu Eurowizji jest Rosja. Nikogo więc nie dziwi, że władze chcą przy okazji skorzystać na sławie konkursu. Może się jednak okazać, że polityka będzie ważniejsza niż samej piosenki.
Oto najlepszy tego przykład: Rosję, organizatora tegorocznego finału Eurowizji, ma reprezentować... Ukrainka, Anastazia Prichodźko. Co więcej, będzie śpiewać po ukraińsku piosenkę skomponowaną przez Gruzina.
Przypadek świadczący o tym, że Rosjanie nie przejmują się polityką, jeśli chodzi o kulturę? Nic podobnego, w Moskwie otwarcie mówi się, że wybory piosenki do Eurowizji zostały "ustawione".
Wygrała Ukrainka, by pokazać, jak bardzo Rosja jest tolerancyjna. Z drugiej strony, komentatorzy dopatrują się też innych podtekstów. Między innymi takiego: Ukraina to nierozerwalna część Rosji jak za czasów Związku Radzieckiego.
Ile polityki jest w Eurowizji?
2009-03-09
21:45
Co ma wspólnego konkurs Eurowizji z polityką? Mogłoby się wydawać, że jedynie gości na uroczystym finale: prezydentów, premierów, ministrów. Niestety, w tym roku politycznych podtekstów jest znacznie więcej...