Na tłusty czwartek niecierpliwie czekają nie tylko amatorzy słodkości, lecz także właściciele piekarni i sklepów.
- Ja chodzę zawsze do piekarni Staropolskiej. Moje ulubione pączki to te z budyniem waniliowym. Chociaż dbam o dietę, to nie wyobrażam sobie tego dnia bez pączka - mówi nam Krystyna z Maspeth.
W większości piekarni praca nad smażeniem pączków rozpoczyna się w środę wieczorem, tak żeby słodkie specjały trafiły do sklepów w czwartkowy poranek.
- W tym roku usmażymy minimum dwa tysiące sztuk. Na pewno będziemy pracować całą noc. Mamy w ofercie jeden rodzaj pączków z nadzieniem owocowym - mówi nam Bogdan, właściciel piekarni Jasłowiczanka przy 163 Nassau Ave.
- W piekarni zamawiamy około 500 sztuk. Tyle co w zeszłym roku - słyszymy od Marzeny, właścicielki sklepu Polski Smak przy 55 Driggs Ave. na Greenpoincie. - Dostawy spodziewamy się w czwartek rano, tuż przed otwarciem sklepu. Dla nikogo pączków nie powinno zabraknąć.
Tłusty czwartek to ostatni czwartek przed wielkim postem, znany także jako zapusty. Tłusty czwartek rozpoczyna ostatni tydzień karnawału. W Polsce, wedle tradycji, w tym dniu dozwolone jest objadanie się. Według jednego z przesądów, jeśli ktoś w tłusty czwartek nie zje ani jednego pączka - nie będzie mu się wiodło w życiu. Szacuje się, że tego dnia przeciętny Polak zjada 2,5 pączka, a wszyscy razem pochłaniają ich 100 milionów.