Jak donosi „New York Post”, demokratyczni politycy, w razie wygranej w listopadowych wyborach i przejęcia władzy w Albany, obiecują specjalną całościową ustawę rozwiązującą większość problemów nielegalnych imigrantów w stanie. Ustawa, nazywana „New York is Home”, byłaby rewolucją i faktyczną amnestią dla nielegalnych imigrantów żyjących w Nowym Jorku. Podobnej nie ma nigdzie indziej w Ameryce.
„New York Home” objął by tych nielegalnych imigrantów, którzy udowodnią, że mieszkają w Nowym Jorku przez minimum trzy lata, płacą podatki i „żyją produktywnie”. Zakończyłoby się życie w strachu, bo - zgodnie z projektem - nieudokumentowani nie musieliby obawiać się policji. Nie miała by bowiem prawa przekazywać żadnych informacji na ich temat władzom federalnym. Chyba, że dana osoba będzie poszukiwanym i notowanym kryminalistą.
Za to objęci stanowymi przepisami byliby praktycznie zrównanie w prawach z obywatelami! Imigrant mógłby starać się o prawo jazdy, profesjonalne licencje zawodowe, ubiegać się o tzw. „urząd wybieralny” a także mógłby służyć w sądzie w charakterze ławnika i głosować w stanowych i lokalnych wyborach.
By jednak tak się stało ustawa musi najpierw zostać przyjęta. Politycy z ramienia Partii Demokratycznej przyznają wprost, że „im większa ich przewaga w senacie stanowym, tym większa szansa na jej przyjęcie”.
Karim Camara (43 l.) – demokrata z Brooklynu, będący członkiem New York State Assembly i jeden ze sponsorów ustawy mówi, że kluczowe dla sukcesu „nowojorskiej amnestii” jest zwycięstwo demokratów w nadchodzących wyborach.
– Ta ustawa ma zdecydowanie większe szanse na wprowadzenie z demokratycznym senatem. Jeżeli chcemy myśleć o realizacji tego planu, to przewaga demokratów w stanowym parlamencie powinna się utrzymać, a najlepiej zwiększyć – stwierdza polityk.
Podobnego zdania są inni współautorzy ustawy. Ich wypowiedzi – dające bardzo dużą nadzieje milionom imigrantów – są jednocześnie mobilizacją do głosowania. Wielu wyborców, mających obecnie prawo głosu, to w dużej części naturalizowani obywatele . Często mają tu bliskich, którzy nie mają uregulowanego status. Obietnica demokratycznych polityków, na „nowojorską amnestię” może wpłynąć więc bardzo mocno na to, na kogo zagłosują.
Czy jednak obietnica nie okaże się wyborczą kiełbasą i nowojorscy politycy nie zawiodą imigrantów tak jak to zrobili kongresmani w Waszyngtonie z prezydentem Obamą na czele? Jak głosi polska mądrość: poczekamy – zobaczymy.
Co jeszcze dałaby ustawa:
* możliwość ubiegania się o urząd – nielegalny imigrant mógłby np. zasiadać we władzach dzielnicy, czy miejskiej radzie
* powołanie do jury – czyli służenie w charakterze ławnika w nowojorskim sądzie
* ostatnie – może najważniejsze dla wielu nielegalnych - gwarancje, że podczas zatrzymania policja nie przekaże ich danych do służb imigracyjnych
W praktyce byłaby to zatem największa amnestia jaką można sobie w obecnej sytuacji wyobrazić…