„Super Express” niedawno informował o tym, że mogący starć się o naturalizację posiadacze zielonych kart zaczęli składać wnioski N-400 (na obywatelstwo – przyp. Red.). Wtedy za główny powód podawano obawy przed tym, że prezydentem zostanie Donald Trump, który zaostrzy przepisy imigracyjne a przez to i utrudni oraz spowolni procedury związane z obywatelstwem. Teraz, jak donosi Associated Press, motorem mobilizacyjnym jest również Donald Trump. Ale nieco inaczej. Otóż widząc, że poparcie dla republikanina jest coraz większe i zdobywa coraz to kolejnych delegatów, jego nominacja staje się bardzo realna. A tym samym i szansa na fotel w Białym Domu. Zdecydowana większość pytanych przez Associated Press z dziesiątek tysięcy imigrantów składających w ostatnich dniach na obywatelstwo powiedziała wprost, że „chcą zdążyć przed wyborami, żeby móc zagłosować na każdego, byle nie na Trumpa”. To oznacza, że marzenie miliardera, by zostać prezydentem Stanów Zjednoczonych zostanie rozwiane przez tych, których tak bardzo nie lubi i chce się pozbyć – przez imigrantów.
A tymczasem kolejne prawybory odbywały się we wtorek w Indianie. Wśród republikanów faworytem był Donald Trump, który może tu zdobyć głosy 57 delegatów. Po stronie demokratów w sondażach prowadziła Hillary Clinton ale nawet gdyby przegrała z Berniem Sandersem to jej szanse na nominację nie zmaleją. U demokratów w Indianie do zdobycia jest 92 delegatów na konwencję.
Imigranci masowo składają na obywatelstwo, by... nie głosować na Trumpa
Podczas gdy we wtorek Amerykanie głosowali w kolejnych prawyborach, tysiące imigrantów wypełniało i składało wnioski o amerykańskie obywatelstwo. Przedstawiciele USCIS przyznają, że urzędy w całych Stanach przeżywają obecnie prawdziwe oblężenie. Co tak motywuje imigrantów? Listopadowe wybory i… Donald Trump.