Incydent na Paradzie Pułaskiego

Grupa osób, która od lat walczy z Radą Dyrektorów największej polskiej organizacji finansowej, postanowiła zamanifestować swoje poglądy transparentem, na którym dobitnie wyrazili swoją niechęć do przewodniczącej Rady Dyrektorów Unii – Marzeny Wierzbowskiej. Przemaszerowali aż do głównej trybuny. – To było bardzo dziwne. Nagle zobaczyłem jakąś szarpaninę, która przyciągnęła moją uwagę. Jeden z głównych organizatorów zaczął przepychać się z osobą niosącą transparent – relacjonuje nasz Czytelnik z Ozone Park na Queensie, świadek incydentu.

Tuż po przejściu pod główną trybuną transparent został zwinięty i protestujący przeciwko działalności Rady Dyrektorów wtopili się w tłum oglądających Paradę.

O komentarz poprosiliśmy wymienioną z imienia i nazwiska na transparencie przewodniczącą Wierzbowską.

– Jestem zaszokowana. Podczas Parady nie widziałam żadnej grupy opozycyjnej z transparentem, na którym byłoby moje nazwisko. Jednak jeśli do takiego zdarzania doszło, to z całym szacunkiem dla mojej opozycji: Parada Pułaskiego nie jest miejscem na to, żeby wyrażać swoje niezadowolenie przeciwko Radzie Dyrektorów P-SFUK – mówi Wierzbowska. – Przecież wczoraj patrzył na nas cały świat. Podczas Parady powinniśmy pokazywać swoją kulturę i przynależność narodową. Powinniśmy pokazać innym nacjom mieszkającym w Stanach jaką mamy silną tradycję, której nic nie złamie. A nie obrzucać się obelgami. Powinniśmy zademonstrować, że razem działamy na rzecz Polonii – dodaje. I podkreśla, że nie była to parada Polsko-Słowiańskiej Federalnej Unii Kredytowej.
– Podczas Parady obecni byli nie tylko członkowie Unii. Takie zachowania ubliżają prawdziwym patriotom. Parada Pułaskiego to parada polskości, a nie demonstracja awanturników – kończy.

Mimo kilku prób nie udało nam się uzyskać komentarza osób niosących transparent.
A co na to Polacy obserwujący incydent? – To było naprawdę dziwne i jednocześnie żenujące. Nie każdy Polak mieszkający w Stanach jest zaangażowany w spory w radzie P-SFUK. I trzeba znać historię greenpoinckich awantur, żeby połączyć fakty i zrozumieć o co chodziło protestującym – komentuje nasz Czytelnik.