Joe Biden ułaskawił indyki na trawniku przed Białym Domem. Żartował ze swojego wieku w 81 urodziny
Od 34 lat każdego roku urzędujący prezydent Stanów Zjednoczonych tradycyjnie ułaskawia dwa indyki tuż przed Świętem Dziękczynienia. Ptaszyska, którym się poszczęściło, najpierw otrzymują urocze imiona, potem biorą udział w uroczystościach, które relacjonowane są na cały świat, a potem spędzają indyczą emeryturę w jakiejś dogodnej zagrodzie, gdzie mogą być pewne dożycia w spokoju swoich indyczych dni. Teraz także tradycji stało się zadość. Joe Biden darował życie ptakom o imionach Liberty i Bell, samcom nazwanym na cześć zabytkowego Dzwonu Wolności w Filadelfii, symbolu amerykańskiej niepodległości. "Niniejszym ułaskawiam was, Liberty i Bell. Gratulacje, ptaki" – powiedział prezydent podczas krótkiej ceremonii na trawniku Białego Domu, zwracając się do dwóch dwudziestokilogramowych indyków z Minnesoty.
Nie obyło się bez gaf. Biden pomieszał ze sobą trzy piosenkarki z USA
Biden pozwolił sobie na żarcik nawiązujący do faktu, że w dniu, w którym ułaskawiał indory, obchodził 81. urodziny. "Ciężko jest kończyć 60-tkę" - powiedział. Inny żart wyszedł mu już mniej. Prezydent pomieszał ze sobą kilka różnych piosenkarek. „Aby się tu dostać, Liberty i Bell musieli pokonać trudne przeciwności losu i konkurencję. Musieli ciężko pracować, wykazać się cierpliwością i chcieć przejechać ponad 3000 km” – powiedział Biden. „Można powiedzieć, że to nawet trudniejsze niż zdobycie biletu na trasę koncertową Renaissance lub trasę Britney. Jest przygnębiona, w Brazylii jest teraz dość ciepło" - mówił. Tymczasem to Taylor Swift występuje teraz w Brazylii i mierzy się z upałami. Może w następnym roku Biden wreszcie porzuci swoją tradycję indyczych gaf!